czwartek, 28 lutego 2013

Dziś dzień xD / Sakhe.

Siema! Siedzimy właśnie z Shevą w tejże jakże zacnej bibliotece, oczywiście nie w celach edukacyjnych, ale poniekąd z zamiarem oświecania Was żarówkami naszych dusz, przy czym dyskutujemy o przecinkach.

Dnia dzisiejszego, Sheva przybyła do mego pomieszczenia blokowego, powiadając: "Mam wenę na epitety. Posłuchaj, głos Satela - niczym chmura, ocierająca się o chmurę w czasie burzy, niczym grzmot spadający z nieba ciemnego, niczym rdzawy dzwon, dzwoniący w najstarszej i świecącej ubóstwem katedrze.Jego sylwetka i chód jak u jelenia, dostojny i władczy, z wielkim porożem na głowie. A ja? Mam sylwetkę chudej, wręcz przymierającej głodem łani!A głos, niczym pisk jaskółki, bezwładnie spadającej w wielką przepaść!".
Tak, Sheva ma piskliwy głos . TO SHEVA NAPISAŁA POPRZEDNIE ZDANIE! JA BYM TAK NIE NAPISAŁA W ŻYCIU! PO ŻYCIU BYĆ MOŻE xDD.

Na gegrze zostałam wezwana do odpowiedzi, co okazało się niezmierną polewą. Pani Babcia, Która Rzuca Kredą (uchwalona dziś została przez mą przewyborną towarzyszkę - Shevę xD - mieniem "Mędrzec Teksasu") spytała mnie "Jak wieje wiatr?", a co paramądra istota (ja) na to? Shevvunia pomyślała, że jeśli powiem, iż dąży do przelecenia wszystkiego (co miałam w poważaniu), to mnie zabije. Uniknęłam niechybnej śmierci, jak? Otóż tak: odwróciłam się z zamachem za siebie, unosząc odręcza. Gest ten miał na celu zobrazować przelecenie wiatru (bez skojarzeń, pedofile sześćdziesięciodziewięcioletnie!), tak jak to robią pogodynki. Klasa wpadła w ogólną radość, jakbym rozrzucała kisiel po wieloletnich wiekach suszy.

Sheva pytała się Satela dlaczegóż koty mruczą. Odrzekł, że po prostu lubią sobie mruczeć. Chciała mu powiedzieć, iż jest nieinteligentny, bo nie stać go nawet na inteligentną odpowiedź, po czym odeszłyśmy. Według mnie odpowiedź na w/w pytanie, to - koty mruczą, albowiem mają skojarzenia, wywołujące podniecenia. Shevvuś uznała, że koty nie są tak zboczone jak ja i, że mruczą z powodu podniecenia poprzez przyjemny dotyk. Zarzuciłam jej, iż jest zoofilem, mimo mej wiedzy o jej miłości do Satela Kamiennego (właśnie zyskał ten przydomek, gdyż jest twardy, o czym nie mam żadnego pojęcia, ale Sheva z pewnością ma).

Aby nie kojarzyć zbyt bardzo "mojego" Hitlera z tym niemieckim upodleńcem - zyskuje Naćpan przydomek "Żelazny", albowiem tak.

Do następnego postu, lama z Wami!

wtorek, 26 lutego 2013

Liebster Award ;) / Sakhe.

Hej, Sysiahttp://pictures-of-my-world.blogspot.com nominowała naszego bloga do Liebster Award.

Zasady:

„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”

Na tym blogu pisze kilka osób, więc proponuję uczynić tak, że zapytam każdego z autorów ŚIO (świat innymi oczami) jakiej udzielają odpowiedzi i napiszę je w tym poście (żeby nie rozwalać jednego tematu na tysiąc postów, skoro można za jednym razem to załatwić).

Pytania od Sysi:

1.Jakie jest wasze hobby? ( oprócz blogowania ! ) :D
  Odp. Farley: Pisanie książek.
  Odp. Sakhe (mnie): Rysowanie, pisanie, czytanie, oglądanie anime, horrorów i kryminałów, fangirling, tweetowanie, doprowadzanie ludzi do stanów krytycznych (xD) i jeszcze trochę tego jest ;D.
  Odp. Shevy: Moje hobby to głównie spanie, ale zajmuję się też rysowaniem oraz pisaniem książek fantasy i science fiction. Lubię również denerwować ludzi ;)
  Odp. Ahmose: Oglądanie anime, czytanie mangi i książek. Starożytny Egipt, słuchanie muzyki, granie na gitarze, rysowanie, pisanie i strzelanie z łuku.

2.Skąd pomysł na bloga? ?
  Tutaj wystarczy jedna odpowiedź. A więc, pomysł na bloga wziął się podczas rozmowy z Shevą o Indygo, gdy temat zszedł na blogi. Wtedy powstał genialny plan, aby stworzyć ten oto blog i na nim pisać.

3.Do jakiego miejsca najchętniej powracasz?
  Odp. Farley: W góry.
  Odp. Sakhe: Domu babci od strony mej rodzicielki i miejsca gdzie byłam na obozie.
  Odp. Shevy: Do mojego starego domu, zawsze będę za nim tęsknić.
  Odp. Ahmose: Jeśli chodzi że gdzieś niedaleko domu to uwielbiam chodzić do lasu, a jeśli gdzieś wyjechać.... To jeszcze nie mam takiego miejsca.

4.Czy jest coś (rzecz, miejsce, zapach) co przypomina Ci o dzieciństwie?
  Odp. Farley: Tak. mój miś :).
  Odp. Sakhe: Najbardziej piosenki (np. "Tato, nie pij").
  Odp. Shevy: Jesień.
  Odp. Ahmose: Całe dzieciństwo przypomina mi mój pluszowy miś (nie śmiać się, nie śpię z nim), a także zdjęcie mojego zmarłego psa.

5.Co uznajesz za swoją mocną stronę, a co za wadę?
  Odp. Farley: Mocna strona: mówię co chcę, wada: jak mówię co chcę to innych obrażam ;D.
  Odp. Sakhe: Moimi mocnymi stronami są empatia, szczerość, poczucie honoru i humoru, podejmowanie decyzji bez namysłu (co zazwyczaj wychodzi na dobre, lecz różnie bywa xD)... Wadami wredność, dołowanie innych, lenistwo, czasami też chamstwo, ale to zależy od ludzi i sytuacji...
  Odp. Shevy: Za zaletę ostrożność, a za wadę nieśmiałość i nieufność.
  Odp. Ahmose: Moja mocna strona to na pewno to że umiem rozmawiać, dlatego to zawsze mnie przyjaciółki wysyłają bym coś załatwiła, a moją wadą jest zazdrość, zwłaszcza o przyjaciółki.

6.Książka czy film?
  Odp. Farley: Książka.
  Odp. Sakhe: Przeważnie książka, ale zacnym filmem nie pogardzę.
  Odp. Shevy: Książka, co nie znaczy, że nie lubię czasem obejrzeć jakiegoś dobrego filmu.
  Odp. Ahmose: I to i to jest super, ale chyba raczej bardziej wolę książkę.

7.Trzy rzeczy bez których nie możesz żyć to...? 
  Odp. Farley: 1. Telefon, 2. Internet, 3. Książka.
  Odp. Sakhe: Wyobraźnia, dusza, ciało.
  Odp. Shevy: Laptop, notes z długopisem, no i lampka, bo boję się ciemności...
  Odp. Ahmose: Telefon, kartki i ołówek.

8.Miasto czy wieś?
  Odp. Farley: Miasto.
  Odp. Sakhe: Mój świat.
  Odp. Shevy: Wieś.
  Odp. Ahmose: Wieś.

9.Czym zajmujesz się  na co dzień? 
  Odp. Farley: Piszę książki, uczę się.
  Odp. Sakhe: Oddychaniem, wnerwianiem ludzi ;o...
  Odp. Shevy: Jedzeniem, spaniem... poza tym rysowaniem, pisaniem.
  Odp. Ahmose: Przede wszystkim szkoła i nauka, potem przyjaciółki, rysowanie i pisanie.

10.Jakie miejsce chciałabyś odwiedzić?
  Odp. Farley: NY.
  Odp. Sakhe: Któreś z miejscowości nad Morzem Bałtyckim, Japonię, Londyn, LA, no i zawiozę Shevę oraz Satela do Sudanu xDD...
  Odp. Shevy: Tybet.
  Odp. Ahmose: Egipt! To jest miejsce, o którym marzę. 

11.Macie zwierzę, jak tak to proszę zdjęcie !:D
  Odp. Farley: Nie mam -,-.
  Odp. Sakhe: Kota Rubisia i psa Tajfuna (oba u ojca ;c).




  Odp. Shevy: Kotkę Fridę.

  Odp. Ahmose: Mam dwa psy, sunię shi-tzu o imieniu Yoko, a także psa Camo rasy owczarek niemiecki.




AKTUALIZUJĘ, gdyż paramądra ja (xD) dodała post, nie pisząc jakie blogi zostają nominowane. No to biorę się za szukanie jakichś blogów z nadzieją, że znajdę chociaż kilka związanych z Indygo itp. Ewentualnie będą nominowane blogi o innych tematykach.

Nominowani:
1. http://zjednoczoneindygo.blogspot.com/
2. http://2012allabout.blogspot.com/
3. http://utkanezmarzen.blogspot.com/
4. http://cioteczka888wie.blogspot.com/
5. http://nenya89.blogspot.com/
6. http://detektywprawdy.blogspot.com/
7. http://pyszaszcie.blogspot.com/
8. http://kapitolus.blogspot.com/
9. http://apetyt-na-film.blogspot.com/
10. http://drewniana-szpulka.blogspot.com/
11. http://szczypta-krytyki.blogspot.com/

No i oczywiście o pytaniach też nie napisałam. Niektórych zdarzeń nie potrafię wykasować, a tak to taka zapominalska ze mnie (przeciwności wszędzie).

Pytania dla nominowanych:
1. Co sądzisz o tym blogu?
2. Miałeś/aś kiedykolwiek świadomy sen?
3. Jakie są Twoje hobby?
4. Twitter czy Facebook?
5. Lubisz lamy?
6. Jakich masz idoli?
7. Ulubiony kolor?
8. Ulubiona potrawa?
9. Zbierasz kapsle?
10. Jesteś szczęśliwy/a?
11. Jaki masz cel w życiu?

niedziela, 24 lutego 2013

Czy 3. punkt zostanie spełniony? / Sakhe.

Hej, nadal leżę psychicznie, lecz piszę. 
W nocy czułam jakby na szyi - w miejscu gdzie w pewnym śnie wbijano mi ostrze - "wypalały" się jakieś znaki, nie mam pojęcia jakie. 
Wczoraj gdy spojrzałam na siostrę (nie niemieckiegoruska) - zobaczyłam jej czaszkę...

Pora wreszcie znaleźć to, co widziała Ker. Okazało się, że znalezienie tego nie jest takie szybkie, ale to nie powód, aby zrezygnować z celu.

Jak zazwyczaj - szukając jednego - trafiam na drugie.

Ktoś o Indygo: "Nigdy nie brałem tego na poważnie, jestem zdania iż jest to tylko eskalacja uwielbienia względem swoich pociech przez rodziców. Każdy rodzic uważa, że to właśnie jego dziecko jest najlepsze, no ale są jakieś granice... To, że w dzieciństwie byłem niecierpliwy i obrzucałem inne dzieci piaskiem, nie czyni mnie zaraz dzieckiem gwiazd."
OTÓŻ NIE, NIE KAŻDY RODZIC TWIERDZI, ŻE JEGO DZIECKO JEST NAJLEPSZE (PRZYKŁAD? MOI RODZICE, OJCIEC BABCI, WIELE INNYCH RODZICÓW...). 

"To całe gadanie o otwieraniu umysłu zaczyna być do złudzenia surrealistyczne i wręcz zabawne. Nie wiem czym te dzieci miały by się od nas różnić, kilka cech w ich zachowaniu, które uwarunkowane są przez dominacje odpowiednich alleli nie czyni ich herosami, łączącymi w sobie ludzi i bogów."

"Co do indygo to już kiedyś się wypowiadałam i zgadzaam się z tym co napisał V. Shati nie dawaj się robić w bubla i nie bądź naiwna. Pomyśl czy znasz chociaż jedno dziecko indygo i czy z całą pewnością możesz stwierdzić i przyznać, że posiada jakieś wyjątkowe umiejętności i jest 100% lepsze od 3/4 populacji. Kiedyś na forum był taki indygo co to twierdził, że nawet ortografia mu potrzebna nie jest, a wszyscy są źli i "gópi", bo nie znają prawdy i nie przytakują kiedy to mądro-idealne 17letnie cudo pisało o sobie. Także jak widać nie wszystko złoto co się świeci."

"Nie nazwałbym "indygo" nadwrażliwymi, raczej po prostu czującymi, bo we współczesnych czasach ludzie współczujący i obdarzeni zwykłą ludzką empatią to rzeczywiście fenomen. Niewielu jest w stanie oprzeć się tej powszechnej znieczulicy.
Ot, doczekaliśmy się czasów kiedy bycie normalnym to fenomen ."

"W tym świecie nie ma miejsca dla nadwrażliwych, nie ma miejsca dla nadwrażliwych bez perspektyw. Trzeba skopać kilka tyłków (łącznie ze swoim) żeby do czegoś dojść. Inaczej pojawiają się depresje, nerwice. Czas chyba zbudować mit nowego człowieka, człowieka który nigdy nie poddaje się przeciwnością, potrafi dostosować się do zasad panujących na tym ludzkim padołku, trzymającego zarazem swój kunszt ideologiczny.
Empatie trzeba mieć, ale trzeba też umieć z niej korzystać. Po to żeby nie dać się zeżreć temu zębatemu potworowi, który nazywamy światem."

"Nie ten silny co się swoją siłą chwali, a robią to tylko Ci, którzy tchórzą, którzy się boją i muszą się bronić, dlatego atakują bo się boją. Kierują nimi nieświadome lęki i chociaż czasami warto komuś takiemu... "coś uświadomić" to jednak pamiętaj o możliwości... pomocy takim ludziom, bo wśród nich są tacy, którym można pomóc, wyleczyć z tego i nawrócić.."

"NIE ISTNIEJĄ ŻADNE DZIECI INDYGO, KRYSZTAŁOWE, KWIATÓW tylko jeden podtyp człowieka, który manifestuje się pod postacią następujących cech i właściwości jakie posiada: (Piszę o tym na swoim portalu, zarecytuje fragment):
1) "nadwrażliwość" - odznaczająca się głęboką empatią i uczuciowością jaka wyróżnia tych ludzi.
2) "uduchowienie" - polegające na darach duchowych i zdolnościach jakimi dysponują, ponieważ wykorzystują obszerniejszy potencjał zasobów swojego mózgu, a także reprezentują:
- wysoki stopień rozwoju duchowego
- głęboką wiedzę wewnętrzną
- ogromną znajomość prawd uniwersalnych
- nadzwyczajną inteligencje
3) "otwartość umysłowa (3 oka)" - otwierająca możliwości wglądu na percepcję pozazmysłową."

"DOLEGLIWOŚCI CECHUJĄCE LUDZI NADWRAŻLIWYCH
- zły sen, bezsenność, koszmary nocne
- nadpobudliwość, lęki, depresja, częste leczenie psychotropami
- skłonności do uzależnień od wszelkiego rodzaju używek (narkotyki, leki, papierosy, alkohol)
- widzenie duchów, czucie ich obecności,
- wrażenie, ze obce byty wstępują w nas, i kierują naszymi emocjami (trzeba je odesłać do świata umarłych)
- przechwytywanie dolegliwości innych ludzi
- niezrozumienie przez świat zewnętrzny"

"Pomiędzy "Dziećmi Kryształowymi, a Dziećmi Indygo" różnica jest żadna."
HAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHAHHAHAHH, NIE.

"Tak na prawdę dotyczy to tego samego zjawiska, które chodź klasyfikuje się na kolor aury duchowej, w rzeczywistości emituje różnorodną gammą barw indywidualną dla każdego z tych osobników, ponieważ każdy reprezentuje inny poziom rozwoju duchowego, nabyty podczas osobistych wędrówek inkarnacyjnych wcieleń."

"Każdy z nich stanowi indywidualną i odmienną komórkę, jedyne co je łączy to tylko wspólny cel do jakiego razem zmierzają, jednak efekt ich działań uzależniony jest od umiejętności i predyspozycji osobistych z jakich korzystają, a oprócz tego co jeszcze ich cechuje to wrodzona "nadwrażliwość" "otwartość umysłowa" i "poziom uduchowienia" jaki każdy z nich osobno reprezentuje"

"Zastanawiałaś się kiedyś po co trafiłaś do tej rzeczywistości? Tylko po to, żeby tu przetrwać, czy po to by ją poznać i zmienić? Ja chcę zmienić tą rzeczywistość, choćby tylko tą moją własną..."

"Chcesz zmienić świat? Heh...Go ahead! Napisz jak Ci się uda.
Jeśli nie spotkałeś się z takim życiem w którym musisz walczyć o to żeby przetrwać,mieć za co żyć i żyć w miarę godnie to serdecznie Ci gratuluje. Oby to się nie zmieniło. Zobacz co napisane jest w drugiej części zdania. Bez perspektyw. Mumunia i tatunia nie zawszę mogą pomóc. Nie można płakać nad każdym "rozlanym mlekiem", czasami trzeba przejść koło niego obojętnie żeby móc iść dalej."

"Niektórzy zabrnęli za daleko i chcą być lepsi niż inni. Całą sztuką do której dążymy jest to żeby samemu znaleźć odpowiedzi na swoje pytania."

"Do sprawy dzieci indygo podchodzę sceptycznie. Bardziej prawdopodobne jest, że są to po prostu wrażliwe dzieci (nie nadwrażliwe!), idealizowane przez rodziców. Ale z tą zbytnią empatią, nadwrażliwością to nie przesadzajmy. Fakt faktem teraz większość społeczeństwa popada w znieczulicę, może naprawdę wydaje się to niezwykłe, kiedy ktoś czasem chciałby coś zmienić. Ludzie sami są sobie winni, a ja nie zamierzam rozwodzić się nad każdym błędem ludzkości, zwłaszcza kiedy nie można już nic zrobić, co innego sprawy dziejące się tu i teraz.
W tym świecie trzeba po prostu umieć sobie poradzić. Nie przeginać ani w jedną, ani w drugą stronę. Oświecenie i rozwój duchowy jeszcze nikomu bezpiecznego życia nie zapewniły. Bo jak masz miękkie serce, to musisz mieć twardą dvpę."

"Uduchowienie a nadwrażliwość to dwie różne rzeczy. Uduchowienie kojarzy się ze spokojem, skłonnością do refleksji, pogrążaniem się w medytacjach it. Nadwrażliwość zaś to coś innego. Nadwrażliwy człowiek może być równie dobrze egoistycznie nastawionym do życia ateistą wyznającym filozofię hedonizmu. Tak nawiasem mówiąc większość osób nadwrażliwych, które znam jest z lekka egoistami. A duchowość? Prędzej znajduje ujście w zainteresowaniu sztuką czy zachwycaniem się pięknem przyrody, niż w jakichś wysublimowanych "rozmowach z duchami".
Więc przypinanie nadwrażliwym łatki zbawiaczy świata jest dla nich krzywdzące tak naprawdę. Sam jestem nadwrażliwy i nie życzę sobie, żeby ktoś niszczył moją indywidualność wrzucając ją do jakichś dziwnych szufladek, imputując mi odczucia, których nie czuję."

"Trzecie oko jako pojęcie ezoteryczne, ok. Ty to zrozumiesz i ja to zrozumiem. Jednak jak wspomniałem - dzieciaki interesujące się tym tematem są dość młode i głupie i jak widzą coś o trzecim oku, to zaraz chcą je otwierać na siłę kładąc sobie ogórki na czoło czy podobnymi metodami. Co jest dość śmieszne, bo tak naprawdę trzecie oko do niczego nie jest potrzebne. Trzecie oko nie istnieje. To tylko pojęcie."
HIPOTEZA O OGÓRKACH MNIE ROZŚMIESZYŁA. TYLKO POJĘCIE? SPOKO, UZNAWAJ SOBIE JAK TAM CHCESZ, TWOJE ZDANIE - TWOJA SPRAWA, ALE NIE KAŻDY SIĘ Z TYM ZGODZI.

"Każdy z was patrzy na dziecko, ale widzicie je inaczej, bo to zależy od tego czym się kierujecie, jak rozumiecie i jak dobrze siebie znacie. Mój świat to ja i chcę się zmieniać, a raczej rozwijać. Czy to egoizm? Nie sądzę."

"dzieci indygo to byłaby fajna idea, gdyby nie natłok nju-ejdżu, czanelingów, chłopców z marsa itp. Tyle, że czym są dzieci indygo? Moim zdaniem wszyscy są tak naprawdę tymi dziećmi. Wszyscy jesteśmy wyjątkowi. A te dzieci o których się pisze, to po prostu ludzie, którzy od najmłodszych lat zdają sobie sprawę ze swojej wyjątkowości i dlatego nie nadążają za standardami społecznymi, bo są inne. Więc nawet powiedzieć, że się jest dzieckiem indygo to co to wcale złego? Ktoś się utożsamia z tym więc mówi."
WYJĄTKOWY MOŻE BYĆ RZECZYWIŚCIE KAŻDY, ALE TO NIE ZNACZY, ŻE WSZYSCY SĄ DZIEĆMI INDYGO.

"Rzecz w tym, że niu-ejdż zrobił swoje i teraz ludzie myślą, że dzieci indygo żyją tylko w rosji, gdzieś na syberii, albo kamczatce, i pochodzą z marsa, mają moc telekinezy i błękitne aureolki nad sobą. I w ogóle ludzie myślą, że dzieci indygo to jakaś obiektywna "odmienna rasa człowieka", czy wcielenia kosmitów, zapominając, że to tylko taka grupowa nazwa nadana przez jakąś babkę dzisiejszym dzieciom. Tak jak się mówi np. Pokolenie X, Pokolenie Y, czy Pokolenie JPII to babka sobie wymyśliła, że to będą dzieci indygo i tyle."
HAHAHHAHH, JPRDL... JAK KOSMICI TO RACZEJ NIE WYGLĄDAMY, CHOCIAŻ LUDZIE CZĘSTO TWIERDZĄ, ŻE TAK SIĘ ZACHOWUJEMY. 

"To właśnie mnie irytuje na większości for o rozwoju duchowym, że ludzie tam patrzą zbyt wąskotorowo. Tymczasem mając otwarte oczy na świat, to idąc na zakupy do hipermarketu, można się bardziej rozwinąć niż czytając o magicznych przekazach z kosmosu, czy trenując aury, pirokinezy i inne bzdety."

I OGÓLNIE - JEDNO, WIELKIE - AHA.

"Zamiast wizjonerstwa otwartego trzeciego oka i indygowej aury przedstawia się jakieś patologiczne cechy brutalnej szczerości czy ostrego temperamentu albo konfliktowości. To raczej nie dzieci Indygo, tylko charakteropaci i psychopaci mają takie cechy. Coś tu jest zupełnie nie tak. Duchowe zasady takie jak Satyah powiadają, że nie należy wypowiadać prawd jeśli powodowałyby zbytnią krzywdę. To wygląda na to, że rzekome dzieci Indygo to jakaś patologia zesłana na tę planetę. Może to indygo ale skażone elementem ciemności i mroku, bardzo poplątane jeszcze.
Indygo to kolor duchowego oddania i posłuszeństwa Bogu, wyższym ideałom i sprawom, energia poświęcenia dla duchowej misji. Sewakowie pełniący harmonijną i pełną oddania służbę w Aśramach chociażby u Sai Baby to jest realizowanie się na Promieniu Indygo. Zresztą wielu odbiera telepatycznie wolę duchowego mistrza, czyli trzecie oko też działa. Trzecie oko to też Ajńam, zdolność manifestowania wiedzy bez uczenia się, zatem raczej prymus i ponadprzeciętna inteligencja, a nie odwrotnie.
A bezwzględni, zimni i bezkompromisowi to są psychopaci, dokładnie, typowe cechy psychopatów niezdolnych do wyższych uczuć. Sanskryckie pojęcie oznaczające Indygo to Śyamah (Shyama). Otóż jest to kolor Śam – czystości, błogości i szczęśliwości, gdzie opisywana w wedach pięcioraka szczęśliwość jest zalążkiem, podstawą Promienia Indygo.
Yam to esencja czystego serca i prawdziwej duchowej natury, pełni rozwoju swego potencjału, pełni zdolności. Ma to wibracja usuwająca trucizny i skalania, usuwająca wady charakteru. Zatem jeśli coś czy ktoś samoistnie usuwa wady swego charakteru to naturalnie ich nie posiada. Tymczasem cechy psychopatyczne pokazują raczej osoby które nie mają obudzonego poczucia duchowego ani duchowej inteligencji…
Śyama to wibracja, barwa wymuszająca stosowanie zasad YAMA w doskonały, najczystszy (Śam) sposób. To może lepiej się od Yogi Bajana tam douczyć jak zasady Yama przestrzegać niż pindolić, że się jest dzieckiem Indygo jeśli ewidentnie się nie jest z własnej definicji. Pewne ideały takie jak Śyama Ruupa (Barwa Indygo) są bardzo wysokie i może lepiej się uczciwie przyznać ile jeszcze brakuje do ideału niż udawać, że się jest ideałem i mącić czystą wodę w sposób wadliwy ten ideał opisując innym.
Barwa Indygo powoduje, że osoba jest od dzieciństwa bardzo posłuszna swoim rodzicom i nauczycielom nawet za cenę osobistego cierpienia, bo Indygo to promień poddania, posłuszeństwa. Barwa indygo powoduje łatwość uczenia się wiedzy materialnej i duchowej w sposób harmonijny i bezkonfliktowy, syntetyczny. Od wieków takie dzieci rozpoznawali jogiczni guru, m.in. po barwach aury i brali od 3-4 roku na edukację do aśramów, gdzie nabywały bardzo wszechstronnej wiedzy dobrze się ucząc z całym oddaniem i wiernością…
O aurze w promieniu Indygo mówimy wtedy, gdy cała konstrukcja aury jest tak przesiąknięta tym kolorem w jego czystej jaśniejącej postaci, że jest tłem, podłożem dla manifestacji innych barw. Jest to kolor przeważający u ludzi tego promienia. A zieleń ujemna jak wiadomo z ezoteryki i radiestezji nawet to kolor lucyferyczny zwany inaczej biegunem szarości, przeciwieństwem Natury, Przyrody czyli kolor nienaturalności, asuryzmu, co wiele wyjaśnia o pochodzeniu inspiracji. Czyżby Tajemna Loża Lucyferian, a nie dziecko Indygo?"


Jestem w takim stanie, że nawet nie chce mi się już przedrzeźniać większości z tych zacytowanych i niezacytowanych tekstów, co dodatkowo dobija ._.

Szukam od chyba kilku tygodni no i widzicie skutki, ale nie odpuszczę.

Co znalazłam? Obecnie to:


Nie obejrzałam jeszcze całej audycji, jednak zrobię to zapewne jutro, gdyż teraz kończę post ze stwierdzeniem, iż zdaje się, że w internecie nie ma tego, co Ker widziała w TV ;'(...

sobota, 23 lutego 2013

Punkt 2. z listy. / Sakhe.


LISTA PIERWSZA RZECZY, KTÓRE NIEKONIECZNIE MAM WYKONAĆ, ALE I TAK TO ZROBIĘ:

(×) 1. Dokończyć ten oto post i go dodać.
(×) 2. Dokończyć komiksy, które zaczęłam i je dodać.
3. Znaleźć to, co oglądała Ker, dodać na tegoż bloga (oczywiście komentując przy okazji w poście - co może być ostre jeśli mnie poniosą emocje - więc podejrzewam, że będzie interesująco...).
( )4. Nadrobić oglądanie odcinków NARUTO.
*5. Napisać teksty do śpiewania o Indygo, typowych uznawanych za "dziwne" istoty, kreaturach ziemskich itp. ale czy je tu umieszczę - nie obiecuję.
6. Oddać wypożyczoną książkę do biblioteki mamy Shevy - co miałam zrobić już jakiś czas temu.
*7. Zrobić listę filmów (i/lub seriali), które chcę (i mam jak) obejrzeć.
8. Więcej malować, rysować, ogólnie tworzyć (bez skojarzeń) to, co przedstawiają mi wizje.
( )*9. Dokończyć "dzieło" na szafie.
10. Wziąć się bardziej do pisania mojej książki (tak, piszę książkę).
11. Zapisywać sny, wizje itp.

* - oznacza punkty, które mogą zostać pominięte i odłożone na koniec, ale także będą spełnione.
( ) - w toku spełniania.
(×) - skończone.


Od razu biorę się do roboty - dokańczam komiksy.

Oto komiks przedstawiający część Walentynek 2012:



A to kawałek jednego z wf:



Dzisiaj przywiozłam od ojca kapaki, więc mogę się brać za malowanie ;).
Po południu szłam na spacer, wywaliłam się w śnieg, kuzynka na mnie i niechcący przyryła żebrami pod moje oko ;/... Obecnie nie wiem czy coś mi się stało, napiepsza nieźle, ale piszę szybko post, żeby mieć już z głowy te komiksy. Za następny punkt wezmę się jak będę w stanie, bo teraz siadam i psychicznie, i fizycznie ;/.

czwartek, 21 lutego 2013

krwawa wojna o kapsla xD / Sakhe.

Siemaaaanooo! Dziś przez całą przerwę przed polskim biłam się ze Śmietaną o kapsla, którego ona porzuciła na podłodze w sali od biologii, a dobrotliwa ja go przygarnęłam. W pewnym momencie Śmietana usiadła na podłodze pod ścianą i zaczęła mnie na siebie ciągnąć, za co dostała kolanem w brzuch. Później jedna z nowych człowieków w naszej gimbazie podarowała wyciągniętą ręką innego kapsla, którego ja szybko schwytałam (oczywiście, jak na kulturalną istotę przystało, podziękowałam za ten dar), więc Śmietanka jeszcze bardziej się wnerwiła. Gdy wstała z pod ściany jeszcze trochę się szarpałyśmy, z przerwami na gryzienie itp. Wchodząc do klasy spostrzegłam, iż ma dłoń jest cała we krwi (tak mocno ściskałam kapsle, że się skóra pocięła). Sheva mówiła, żebym poszła do higienistki, ale nie chciałam iść pozostawiając kapsle zdane na siebie lub narażać je na zabranie przez higienistkę. Powiesiłam kurtkę na wieszak, po czym ruszyłam do ławki. Jedna z kreatur dała mi dwie chusteczki. Automatycznie rozpostarłam dłoń, owinęłam kapsle chusteczką i schowałam jak najszybciej do plecaka. Drugą chusteczkę przycisnęłam do krwawiącej ręki. Kreatury zrobiły niewielkie zamieszanie, przez co Kiwi wyruszyła w naszą stronę, stwierdzając, abym poszła zobaczyć czy jest higienistka, a jeśli jej nie będzie to mam iść do sekretariatu. Orzekłam, że pójdę, ale zabieram Shevę (xD), no to poszłyśmy, jednak drzwi od gabinetu higienistki były zamknięte, więc popatatajałyśmy do sekretariatu. Jedna z tamtejszych stworzeń odkręciła kran abym umyła rękę. Znalazłam miejsce, w którym jest pocięte. Zakleiła mi palec plastrem, co mało poskutkowało. Dokleiła drugi plaster, gadając coś "odetniemy Ci palca" o.O... Wybyłyśmy stamtąd, a gdy wchodziłyśmy do klasy marudziłam, że te złe istoty chciały mi palca uciąć ._.
Na przerwie po polskim przeprosiłyśmy się ze Śmietanką i stwierdziłyśmy, iż to było głupie oraz nierozsądne z naszej strony (choć to i tak do nas pasowało).
Gdy minęła matma, Groza wzięła mój zeszyt (pożyczyłam jej go, czego zażądała w trakcie lekcji). Martwię się, że odetnie moje marginesy lub zrobi coś innego. Nie wiadomo co może przyjść takim człowieczkom do łbów.

Przed chwilą moja rodzicielka wróciła do mieszkania, a więc spadam z kompa, gdyż wyruszam do kuchni, po czym mam zamiar przeczytać tą książkę, którą wypożyczyłam jakiś czas temu, aby ją wreszcie odnieść.

Pzdr. Sakhe.xx

wtorek, 19 lutego 2013

ponowne wkroczenie Anetki ;o / Sakhe.

Zapomniałam jeszcze o czymś wspomnieć! Dzisiaj, idąc ze szkoły, gdy przechodziłam koło rogu jednego budynku - prawie dostałam zawału! Jakiś kolo sobie idzie - norma. Znajoma kurtka - byłaby norma. Nagłe olśnienie - nieprawdopodobne a jednak! To Anetka - DLACZEGO JA?!!! Jak na ninję przystało - zdołałam przemknąć niezauważona. Mógł mnie poznać jedynie po czapce, włosach (które od tyłu było trudniej dojrzeć, bo zasłaniała je czapka). Miejmy nadzieję, iż nawet się nie odwrócił w mą stronę.

ponad 2710 wyświetleń, czyli konkurs..? / Sakhe.

Hejo!
Wczoraj do naszej klasy doszły dwie niewiasty.
Chuck Norris przesadziła mnie do pierwszej ławki .__.
Podczas lekcji polskiego Kiwi stwierdziła, że jestem mądra ale sobie zjebuję, spytałam dlaczego, powiedziała, że wiem, a ja rzekłam "Nie wiem, niczym żarówka niech mnie pani oświeci!"...
Na technice Komar wziął cewkę i - chcąc sprawdzić czy działa - włożył ją do kontaktu. O dziwo przeżył, po czym stwierdził, że jest kotem i zostało mu jeszcze 8 żyć. Światło na sali zgasło, ciemność jak ręce owego waćpana w tejże chwili. Klasa w śmiech. Nauczyciel nie był w stanie pojąć, cytując jego słowa, "JAK MOŻNA BYĆ TAKIM IDIOTĄ?!". Wtedy pomyślałam "ooooo, można, można...". 

Odbiegając na chwilę od szkoły - ciekawe czy Naćpan też jest leworęczny jak ten niemiecki Hitler... Wydaje mi się, że był praworęczny... chociaż... xD.

A na w-f... Tego się nie da opisać samymi słowami! Tzn. da się, ale i tak wolałam zrobić komiks xD.

Dwa dni nie dodawałam postów, przez co jakoś nie takoś się czuję ._.
Znowu mam czkawkę ;o...

Uznałam, że spiszę listę co mam zrobić, żeby się z tym wszystkim nie ociągać. A więc, na chwilę obecną tylko kilka, gdy skończę wszystkie punkty z tej listy - przejdę do pisania kolejnej:

LISTA PIERWSZA RZECZY, KTÓRE NIEKONIECZNIE MAM WYKONAĆ, ALE I TAK TO ZROBIĘ:

1. Dokończyć ten oto post i go dodać.
2. Dokończyć komiksy, które zaczęłam i je dodać.
3. Znaleźć to, co oglądała Ker, dodać na tegoż bloga (oczywiście komentując przy okazji w poście - co może być ostre jeśli mnie poniosą emocje - więc podejrzewam, że będzie interesująco...).
4. Nadrobić oglądanie odcinków NARUTO.
*5. Napisać teksty do śpiewania o Indygo, typowych uznawanych za "dziwne" istoty, kreaturach ziemskich itp. ale czy je tu umieszczę - nie obiecuję.
6. Oddać wypożyczoną książkę do biblioteki mamy Shevy - co miałam zrobić już jakiś czas temu.
*7. Zrobić listę filmów (i/lub seriali), które chcę (i mam jak) obejrzeć.
8. Więcej malować, rysować, ogólnie tworzyć (bez skojarzeń) to, co przedstawiają mi wizje.
*9. Dokończyć "dzieło" na szafie.
10. Wziąć się bardziej do pisania mojej książki (tak, piszę książkę).
11. Zapisywać sny, wizje itp.

* - oznacza punkty, które mogą zostać pominięte i odłożone na koniec, ale także będą spełnione.


Narazie to tyle. Zobaczcie co ostatnio ujrzały me oczy:
Jakiś czas temu ustaliłyśmy z Shevą, żeby zrobić konkurs gdy będzie już 2710 wyświetleń. Jednakże to, czy konkurs będzie czy nie, zależy od Was. Jeśli wzięlibyście w nim udział - piszcie w komentarzach.



Pzdr. Sakhe.xx

sobota, 16 lutego 2013

Życie z Ziemi mogło dotrzeć na Marsa i Jowisza, Siedem największych cudów Wszechświata / Sakhe.

Już jestem, czwarta dziurka w lewym uchu <3... A teraz przejdę do tego, do czego przejść chciałam po "już jestem".

"Życie z Ziemi mogło dotrzeć na Marsa i Jowisza

Naukowcy z Narodowego Autonomicznego Uniwersytetu Meksyku (UNAM) przeprowadzili największe do tej pory symulacje dotyczące rozprzestrzeniania się w Układzie Słonecznym materii pochodzącej z Ziemi - informuje BBC.

Każda z pięciu przeprowadzonych symulacji zakładała zderzenie z Ziemią obiektów o różnej masie i prędkości, które powodowały wyrzucenie w przestrzeń kosmiczną ponad 10 tys. cząsteczek. Następnie ruch cząstek, przebiegający zgodnie z oddziaływaniem grawitacyjnym Słońca, planet i innych ciał niebieskich, był przewidywany na następne 30 tys. lat. Wyniki sugerują, że tego typu uderzenia mogły w przeszłości wynieść nawet stukrotnie więcej ziemskich organizmów żywych na Marsa lub na księżyce Jowisza i Saturna niż do tej pory zakładano.

Badania przeprowadzone na UNAM opierają się na odwróconej hipotezie panspermii, sformułowanej na przełomie XIX i XX wieku przez Svante Augusta Arrheniusa. Hipoteza panspermii zakłada, że życie na Ziemi jest pochodzenia kosmicznego i dostało się przez znajdujące się w kosmosie przetrwalniki bakterii, np. za pośrednictwem komet. Badania przeprowadzona przez zespół Mauricio Reyes-Ruiza zakładają, że to organizmy żywe powstałe na Ziemi rozprzestrzeniły się w Układzie Słonecznym.

Najważniejszą kwestią pozostaje, czy wyniesione w kosmos organizmy przetrwałyby taką podróż. - Odnaleziono już na Ziemi zarodniki bakteryjne sprzed 40 milionów lat i wiemy, że są one mocno uodpornione na skutki promieniowania - powiedział dr Steinn Sigurdsson z Pennsylvania State University, który przeprowadza podobne badania. Dowiedziono także, że inne ziemskie stworzenia - niesporczaki - potrafią przeżyć w próżni kosmicznej."



"Siedem największych cudów Wszechświata

Kokony gwiazd, lodowe fontanny, piekielna kula księżyca. Pokazujemy najbardziej niezwykłe, zapierające dech w piersiach kosmiczne widowiska.

Polecieć w kosmos? Ale gdzie? Szczytem marzeń nie jest już lądowanie na pobliskim Marsie czy Księżycu. Na podstawie zdjęć nadsyłanych przez sondy kosmiczne astronomowie tworzą mapę najpiękniejszych i najbardziej zaskakujących rejonów pozaziemskich. Naukowcy zaczęli się nawet zastanawiać, które z nich można by uznać za cuda, tyle że nie świata (jak antyczne wiszące ogrody Semiramidy w Babilonie czy latarnia morska na wyspie Faros), lecz całego wszechświata. Prezentujemy siedem obiektów, które zdaniem prof. Janusza Ziółkowskiego z Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika zasługują na to zaszczytne miano.

1. Kokony gwiazd w mgławicy Orzeł:

Gromada Orła widziana z teleskopu Hubble'a. Fot. NASA
W sfotografowanych teleskopem Hubble’a słupach nieprzezroczystej materii rodzi się nowa gromada gwiazd. 

– W naszej galaktyce powstają miliony gwiazd, jednak nie wszystkie ich kokony mają tak imponujące kształty jak te z mgławicy Orzeł w gwiazdozbiorze Węża – mówi prof. Ziółkowski. We wnętrzu kokonów znajdują się gwiezdne zarodki zbudowane z gazu i pyłu kosmicznego. Przez najbliższe miliony lat będą one stopniowo się kurczyć pod wpływem własnej grawitacji i „pożerać” z wnętrza otaczającego je kokonu coraz to nowe porcje materii. W ten sposób gwiazdy rozrosną się, przybiorą na masie, aż w końcu zaczną się rozgrzewać na skutek rosnącej pod wpływem silnej grawitacji prędkości cząstek.

Kiedy temperatura we wnętrzu kokonu wzrośnie do około 15 mln stopni Celsjusza, rozpocznie się synteza jądrowa. Zasilone pochodzącą z niej energią gwiazdy rozbłysną. Wtedy cała ich gromada wyłoni się z obłoku materii tworzącej obecnie kokon. Jego resztki zostaną wchłonięte przez gwiazdy albo rozwiane przez wiatry gwiazdowe.

Mgławica Orła - miejsce narodzin nowych gwiazd. Fot. NASA


2. Fontanny na Enceladusie:

Lodowe gejzery na Enceladusie. Fot. NASA
Na Enceladusie, księżycu Saturna o średnicy 500 km, siedem razy mniejszej od średnicy naszego Księżyca, tryskają lodowe gejzery.

Zarejestrowała je sonda Cassini, która w 2005 roku po raz pierwszy zbliżyła się do południowego bieguna. To najcieplejszy rejon tego skutego lodem księżyca. Naukowcy przypuszczają, że powierzchnia Enceladusa (gładkie równiny, rozległe szczeliny i grzbiety) ukształtowała się 100 milionów lat temu wskutek wydobywania się wody z wnętrza księżyca. Teraz pokrywający go lód odbija 99 proc. światła, przez co Enceladus prawie nie pochłania energii słonecznej, a temperatura spada tam do minus 198 stopni° Celsjusza. Jednakże jego jądro pozostaje gorące. Podgrzewa ono ocean wody, który – jak przypuszczają badacze – znajduje się pod powierzchnią lodowej skorupy. W okolicy południowego bieguna przebija ona tę warstwę i wystrzeliwuje pod ogromnym ciśnieniem jak lodotrysk.

Dr Robert Brown z University of Arizona, który badał skład chemiczny enceladusowego gejzera na podstawie danych nadesłanych przez sondę Cassini, znalazł w nim ślady węgla i azotu. To oznacza, że na księżycu znajduje się komplet pierwiastków niezbędnych do tego, by powstało życie. W wodzie pod powierzchnią może ono faktycznie istnieć, sądzą naukowcy.

Lodowe gejzery na Enceladusie. Fot. NASA


3. Pierścienie Saturna:

Pierścienie Saturna ; Fot. NASA / JPL / Space Science Institute
Wszystkie olbrzymie planety mają pierścienie, ale żadne z nich nie są tak imponujące jak te wokół Saturna.

Tworzą je miliardy lodowych i skalnych okruchów (od kilku centymetrów średnicy po fragmenty wielkości samochodu czy nawet domu), które krążą po orbitach niemal od powierzchni planety aż na odległość ok. 140 tys. km. W zależności od gęstości materiału okruchy te tworzą pojedyncze wąskie pasma lub wstęgi o różnej średnicy (od 250 tys. do 960 tys. km) i grubości. Grubość najmniejszej z „obrączek” nie przekracza kilometra i stanowi najcieńszy znany dysk w kosmosie. Jego proporcje odpowiadają rozmiarom naleśnika o grubości 5 mm i średnicy 1,4 kilometra.

– Okruchy są pozostałością po katastrofie, do której kiedyś (nie wiadomo dokładnie kiedy) musiało dojść w okolicy Saturna. Rozerwaniu uległ wtedy prawdopodobnie jeden z księżyców planety – mówi prof. Ziółkowski. Pierścienie Saturna obserwował już Galileusz. Z Ziemi można je zobaczyć przez teleskop. Znikają z pola widzenia tylko raz na 15 lat, co wynika z ruchu planety po orbicie wokółsłonecznej. Pierwsze zdjęcia pierścieni zrobiła sonda Voyager w 1980 roku, najnowsze pochodzą z sondy Cassini.

Pierścienie Saturna widoczne z pokładu sondy Cassini. Fot. NASA


4. Ziemia nad horyzontem Księżyca:

'Błękitna planeta' widziana z pokładu Apollo 8. Fot. NASA
Taki niezwykły widok ujrzeli astronauci, którzy w Wigilię 1968 r. okrążali Srebrny Glob na pokładzie statku Apollo 8.

Ziemia widziana z Księżyca wyraźnie różni się od innych planet Układu Słonecznego. Prawie wszystkie mają jednolitą szaroburą barwę. Wody oceanów i mórz nadają Ziemi niebieskawy kolor, dlatego właśnie astronomowie nazwali ją „błękitną planetą”. W dodatku nasza planeta kręci się jak fryga – na obrót wokół własnej osi potrzebuje 24 godziny. Nie wydaje się to niczym niezwykłym, póki nie uświadomimy sobie, że Księżycowi taki obrót zabiera aż miesiąc. Z tego powodu zwrócony jest do Ziemi zawsze jedną, tą samą stroną.



5. Wulkany na Io:

Io w całej swojej wulkanicznej krasie. Fot. NASA
Io, księżyc Jowisza o średnicy 3600 km (rozmiar podobny do naszego Księżyca), to piekło Układu Słonecznego.

Jest usiany wulkanami, które strzelają siarką wysoko ponad jego powierzchnię – nawet na wysokość 300 km. A to dlatego, że księżyc ten ma słabe przyciąganie grawitacyjne. Atmosfera na Io jest bardzo rzadka, nie ma wiatrów. Z tego powodu wyrzucony w górę materiał opada równomiernie wokół czarnych kraterów wulkanów, barwiąc ich okolicę na żółto, pomarańczowo, czerwono, a nawet zielono. Na Io nigdy nie ma spokoju. Niektóre wulkany znikają po wybuchu, a w innych miejscach tworzą się nowe.

Ten niepokój na księżycu bierze się stąd, że pozostaje on pod mocnym wpływem sił grawitacyjnych Jowisza (tzw. sił przypływowych). Deformują one kształt księżyca (w podobny, aczkolwiek znacznie słabszy sposób nasz Księżyc oddziałuje na Ziemię, powodując zmiany kształtu skorupy oraz powierzchni wód, a co za tym idzie – przypływy i odpływy). Rozciągany i gięty Io wydziela tak ogromne ilości ciepła, że w jego wnętrzu topią się skały i powstają wulkany. Piekielny księżyc Jowisza można dostrzec nawet przez lornetkę. Pierwszy odkrył go Galileusz. Zdjęcia i dokładne dane na jego temat dostarczyła amerykańska sonda Galileo.

Io straszy swoimi wulkanami. Fot. NASA


6. Mgławica Klepsydra:
Mgławica Klepsydra trafiła nawet na okładkę płyty Pearl Jam. Fot. NASA

Jedna z najpiękniejszych mgławic, czyli obłoków gazu i pyłu gwiazdowego w kosmosie.

Klepsydra sfotografowana teleskopem Hubble’a jest odległa o około 8 tys. lat świetlnych od Ziemi i znajduje się w gwiazdozbiorze Muchy. Powstała po wygaśnięciu niewielkiej i niezbyt ciężkiej gwiazdy, mniej więcej takiej jak Słońce. Ledwie dostrzegalny, jasny punkt w jej centralnej części to tzw. biały karzeł, czyli gęste, gorące ciało, które pozostało po tym, jak gwiazda rozdęła się i rozrzuciła w przestrzeni kosmicznej swoje zewnętrzne powłoki. Biały karzeł rozświetla swoim światłem ich resztki, dlatego mgławica jest dobrze widoczna. Jej środkowa, najsilniej rozgrzana część przypomina oko, dalej rozproszone pyły i gazy układają się w kształt klepsydry.

Mgławica pokazuje, co w przyszłości stanie się z naszym Słońcem. Za około 5 miliardów lat i ono zamieni się w podobną mgławicę. Słońce nie wybuchnie, jego powierzchniowe warstwyodpłyną powoli, a środek przekształci się w białego karła.



7. Podwójny pierścień galaktyk:

Zderzenie galaktyk w gwiazdozbiorze Wieloryba. Fot. NASA
Jeden z najpiękniejszych widoków we wszechświecie znajduje się w konstelacji Wieloryba, 400 milionów lat świetlnych od Ziemi.

Niebieski krąg z prawej strony otacza dziurę w środku galaktyki, która powstała, kiedy inna, mniejsza galaktyka (różowy dysk) przeszła przez jej środek z dużą prędkością.

Galaktyki to podstawowe cegiełki, z jakich zbudowany jest wszechświat. Mają rozmiary setek tysięcy lat świetlnych i są oddalone od siebie o miliony lat świetlnych. Te gigantyczne odległości w skali kosmicznej są jednak na tyle małe, że galaktyki mogą przyciągać się siłą grawitacji, a często nawet zderzać się ze sobą (takie kolizje są powszechnym zjawiskiem w kosmosie). Czasem w wyniku takiego zderzenia galaktyki łączą się ze sobą (większe pochłaniają mniejsze), a czasem – jak w przypadku tej w gwiazdozbiorze Wieloryba – tworzą charakterystyczne świecące pierścienie.

Niebieski krąg otaczający dziurę w większej galaktyce wyznaczają gwiazdy, które zostały zepchnięte w bok na skutek zderzenia z mniejszą galaktyką. To także miejsce, w którym na skutek wymieszania obłoków gazów i pyłów powstają warunki idealne do formowania się nowych gwiazd."



Czy Wy też mieliście skojarzenia czytając "jednakże jego jądro pozostaje gorące" oraz "przebija ona tę warstwę i wystrzeliwuje pod ogromnym ciśnieniem jak lodotrysk"?

A co do wulkanów na Io, skoro rzeczywiście "można dostrzec nawet przez lornetkę", chętnie bym to sprawdziła. Przeciwności, przeciwności wszędzie (czytaj: nie mam lornetki), ale coś się może (czytaj: pewnie nie, lecz mam nadzieję) wykombinuje.

Pzdr. Sakhe.xx

2012 DA14 minęła Ziemię "o włos". / Sakhe.

Siema, hej, cześć, elo! Uznałam, że skoro zaczęłam pisać tu o 2012 DA14 - wypadałoby napisać o tej asteroidzie trochę więcej. Właśnie przeglądam wiadomości o wczorajszej "wędrówce" 2012 DA14.

"2012 DA14 minęła Ziemię "o włos". Rekordowo bliski przelot asteroidy

Asteroida 2012 DA14 minęła w piątek o godz. 20.25 Ziemię w odległości zaledwie 27 tys. km. Tak blisko naszej planety w erze nowożytnej astronomii jeszcze nigdy tak duży obiekt nie przelatywał.

Czas przebywania 2012 DA14 w układzie Ziemia-Księżyc wyniesie łącznie ok. 33 godzin.
Planetoida okrążyła Ziemię od bieguna północnego do południowego. 

Sądząc po jasności obiektu, astronomowie obliczyli, że mieliśmy do czynienia z niewielkim obiektem o średnicy 45-65 metrów. To oznacza, że jest trzy większa od meteorytu, który spadł w Czelabińsku w Rosji.

(...) Planetoida w momencie, kiedy znalazła się najbliżej Ziemi, nie była widoczna w Polsce, ale można było ją obserwować w innych częściach świata."



I co my tu mamy...? Dodałabym tylko te zdjęcie poniżej, gdyby nie to, że zauważyłam "27".

"NASA opublikowała też fotografię asteroidy, wykonaną przez obserwatorium Siding Spring w Australii.

Wcześniej amerykańska agencja kosmiczna informowała, że z przelotem 2012 DA14 nie należy łączyć meteoru, który rozpadł się nad Rosją i uszkodził kilkaset budynków w Czelabińsku. Według NASA, trajektorie obu obiektów były różne."



"15 lutego 2013 planetoida przeleciała niezwykle blisko Ziemi. W momencie największego zbliżenia znalazła się w odległości około 34 050 kilometrów (0,0002276 j.a. czyli ok. 0,09 odległości Księżyca od Ziemi) od środka Ziemi, czyli ok. 27 670 km od jej powierzchni. Naukowcy trafnie ocenili, że nie ma ryzyka uderzenia tego obiektu w naszą planetę. Tor lotu planetoidy przebiegał od południa na północ, poniżej orbit satelitów geosynchronicznych, jednak żadne sztuczne satelity Ziemi nie ucierpiały podczas przelotu.
W dniu najbliższego przelotu planetoidy, 15 lutego 2013, w Rosji miał miejsce upadek meteorytu. Naukowcy oceniają, że meteoroid o średnicy ok. 10 m po wejściu w atmosferę eksplodował około 30–50 kilometrów nad ziemią, fala uderzeniowa i fragmenty obiektu spowodowały znaczne straty, około 1000 osób zostało rannych. Upadek ten nie był związany z przelotem planetoidy 2012 DA14, a jedynie zbiegł się z nim w czasie. Meteoroid ten poruszał się po zupełnie innej orbicie, w kierunku z północy na południe, przeciwnie niż planetoida.

Asteroida zbliży się ponownie do Ziemi w roku 2046, a potem w roku 2080 i wtedy teoretycznie może uderzyć w Ziemię, ale prawdopodobieństwo jest znikome.
W latach 2080–2112 będzie ona trzykrotnie przelatywać stosunkowo blisko Ziemi. W dniu 10 lutego 2013 NASA oceniała łączne prawdopodobieństwo jej zderzenia z Ziemią w czasie tych zbliżeń do naszej planety na 0,00064%. Zagrożenie ze strony tej planetoidy w Skali Torino określono jako 0 (nie stanowi żadnego zagrożenia dla Ziemi). Indeks Palermo Technical Impact Hazard Scale szacowano w tym dniu na -5,08 (brak zagrożenia).
15 lutego 2013 planetoida została usunięta z listy obiektów potencjalnie zagrażających zderzeniem z Ziemią."



Już kończę ten post, bo ciocia przyjechała mi znowu ucho przebić, pa! <3

Zasady/ Ahmose

Właśnie minął mi tydzień ferii.... Spędziłam go na oglądaniu anime.... i jestem z tego zadowolona :D
Najpierw wam coś opowiem, wczoraj gdy siedziałam sb przy komputerze do mojego pokoju wtargnęła moja matka, po otwarciu drzwi spojrzała na mnie bardzo poważnie, ja oderwałam wzrok od mojego zjebka (czyt. laptopa) i spojrzałam na jej pokerową twarz:
- Tak matko?
- Zapytam krótko: Czy to ty wpieprzyłaś 2kg jabłek które dzisiaj rano kupiłam?!
Spojrzałam się na na nadgryzione jabłko które stało na moim biurku, a potem na mamę:
- Może...
- Zobaczysz! Jutro nie kupię!
Potem wyszła, ale spoko bo kupiła jabłka XD
Oprócz tego dowiedziałam się że jeden z moich psów, Yoko (jest to sunia rasy shi-tzu, a drugi pies to Camo i jest owczarkiem niemieckim) lubi oglądać Dr. House XD

Dobra a teraz przejdźmy do tego co naprawdę chciałam wam przedstawić w tym poście:
Są to zasady których nigdy nie łamię i są dla mnie bardzo ważne:

1. Głodnego trzeba nakarmić, a spragnionego napoić.
2. Życie to pasmo wydarzeń... które nie zawsze idą po naszej myśli. Jednakże... jeśli pragniesz żyć, to czeka na ciebie owocne jutro.
3. Si vis amari, ama. (Jeśli chcesz być kochany, kochaj)
4. Nie unoś się skoro toczysz się po podłodze.
5. Cuda mogą zdarzyć się tylko tym, którzy mają wolę, by iść naprzód.
6. Jeśli boisz się, że zrobisz coś źle, to nie będziesz w stanie nic zrobić. 
Tego jeszcze przybywa XD

piątek, 15 lutego 2013

Wróciłam :D

Więc tak wróciłam,ale nie mówiłam że odchodzę.Otóż stało się tak iż jechałam do babci na tydzień i licząc że tam internet będzie pojechałam z moim laptopem,a tam klops.Internetu nie ma.I co zrobić.?Nic.Oglądać filmy jakie się ma,muzy słuchać i babci dupę truć że ja chcę internet i że jak nie to do domu wrócę.Wytrzymałam tydzień bez netu i jestem szczęśliwa bo teraz mogę się nim nacieszyć.Nie wiem jak ludzie sobie bez neta radzili i to mnie ciekawi.Ale sobie radzili i to dobrze i to bardzo.Gadam głupoty,ale to u mnie norma.Tak się zastanawiam...dobra już nie ważne.Nie wiem o czym pisać.Może o tym bardzo dziwnym zjawisku jakie jest u mojej babci.?Tak to dobry temat.Moja babcia jest wdową i ma 56 lat i ma chłopaka jej chłopak ma 59 lat i jest supcio.Każe mi się do siebie zwracać dziadku co mi nie pasuje,ale jest good.Pozwala przeklinać i zaprasza mnie na piwo jak trochę podrosnę,ale w końcu mam 13 co nie.?To chyba jedno małe piwko nie zaszkodzi.Hah...dobra to już będzie tyle z moich troszeczkę szurniętych przemyśleń.BAY :* /Farrr

Planetoida 2012 DA14 - Dojdzie do zderzenia z ziemią? / Sakhe.

Hej, niedługo dodam komiks o kawałku wczorajszego dnia, gdyż uznałam, że same słowa zbyt mało ujmą, z dzisiaj też pewnie umieszczę.

Jak skończę komiksy, planują wziąć się za dalsze poszukiwania tego, co widziała Ker (czym zajmuję się już od jakiegoś czasu, albowiem ciągle: albo mam karę na komputer, albo jakieś kreatury do mnie piszą i nie dają spokoju, albo coś tam jeszcze, ehh...). Jednak zanim to nastąpi - postanowiłam poczytać jeszcze trochę o asteroidach, kometach, itp. (głównie asteroidzie DA14, o której już wspomniałam w tym poście: http://swiat-innymi-oczami.blogspot.com/2013/02/prawdopodobienstwo-ze-asteroida-uderzy.html ).

NA MARGINESIE: w poście, do którego powyżej dałam link, jest napisane "Naukowcy szacują, że moment ten nastąpi ok. godziny 20:26." - na źródle tamtych inf. napisali, że około, ale na większości stronkach, filmikach, itp. są informacje, iż to stanie się dokładnie o godzinie 20.25 naszego czasu. W poście jest także "W szczytowym punkcie dystans dzielący nas od tego ciała niebieskiego wyniesie zaledwie 27 tysięcy kilometrów", inne źródła podają - "Planetoida znajdzie się 34 tys. km od centrum naszej planety", co mogłoby się zgadzam z tamtym stwierdzeniem, bo poprzednio nie napisano w odległości od jakiego punktu będzie się znajdować DA14, w drugim zacytowanym fragmencie określono, że od centrum naszej planety. Dla większych jasności mogłabym to jeszcze posprawdzać, ale zdecydowałam nie tracić zbyt wiele czasu, no chyba, że zmienię zdanie (co w moim przypadku dość często się zdarza, lecz to też zależy od sytuacji i w ogóle).



"Planetoida 2012 DA14 - Dojdzie do zderzenia z ziemią?

Tym razem do zderzenia z Ziemią na pewno nie dojdzie. Grawitacja naszej planety zmieni jednak orbitę 2012 DA14 (np. jej okres obiegu Słońca zmieni się z 368 do 317 dni). Do następnego znaczącego zbliżenia dojdzie 16 lutego 2046 roku i wtedy odległość planetoidy od Ziemi będzie wynosić 60 tysięcy kilometrów.

Od tego jak zmieni się orbita planetoidy podczas dwóch najbliższych przejść zależy jej dalszy los. Najprawdopodobniej bowiem również w czasie kolejnego zbliżenia - 16 lutego 2110 roku - obiekt nie zderzy się z Ziemią. Jego rozmiary są jednak na tyle małe, że nie zagraża on naszej planecie. Jeśli ciało przetrwa przejście przez atmosferę, może spowodować spadek niewielkiego meteorytu i niewielkie zniszczenia w skali lokalnej.


Planetoida 2012 DA14 - Jak ją zobaczyć?

W Polsce w momencie najbliższego zbliżenia Planetoida 2012 DA14 będzie znajdować się jeszcze pod horyzontem lub tuż nad nim. Tuż przed godziną 21 rozpoczną się dobre warunki do obserwacji. Wtedy 2012 DA1 przejdzie obok gwiazdy Denebola w konstelacji Lwa. Obiekt znajdziemy około 20 stopni nad wschodnim horyzontem i do jego obserwacji wystarczy zwykła lornetka.

Przed godziną 21.30 Planetoida 2012 DA14 przeleci przez środek składającego się ze słabych gwiazd gwiazdozbioru Warkocza Bereniki, a następnie przejdzie do Psów Gończych. Po godzinie 22 będzie już w konstelacji Wielkiej Niedźwiedzicy. Pół godziny później znajdzie się prawie dokładnie w środku Wielkiego Wozu, pomiędzy gwiazdami Alioth i Megrez. Po godzinie 23 opuści Wielką Niedźwiedzicę i przejdzie do konstelacji Smoka. "Jej blask spadnie wtedy poniżej 10 magnitudo i do obserwacji będzie trzeba użyć większych lornetek lub teleskopów" - opisał astronom.

Planetoida 2012 DA14 - transmisja online

Przelot planetoidy będzie można oglądać w internecie. Przygotowana strona umożliwi pobieranie zdjęć nieba w formacie "jpeg”, na których widoczna będzie Planetoida 2012 DA14. Teleskopy będą umieszczały zdjęcia na stronie w czasie rzeczywistym. Gloria przygotuje także animacje, pokazujące ruch planetoidy na tle nieba.


Link do transmisji online poniżej:

Planetoida 2012 DA14 - transmisja online. "


ŹRÓDŁO: http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/articleAID=/20130215/KRAJSWIAT/130219495 .


A co Wy myślicie o tym wszystkim?

Ja zamierzam śledzić 2012 DA14 na transmisji online, do której link podałam powyżej. Być może posiedzę też trochę na parapecie przy oknie (normalnie to okno mam obok mego stanowiska, ale lepiej się raczej będzie patrzało na parapecie), chociaż powątpiewam czy 2012 DA14 będzie widoczna, jednak nie szkodzi spróbować - zwłaszcza, że uwielbiam patrzeć na gwiazdy, więc i tak bym pewnie siedziała przy tym oknie.


środa, 13 lutego 2013

nogami kapelusz ;o / Sakhe.

Hejo! Jestem na chwilkę (wymówek nie będę już wymieniać, bo nie ma po co), aby Wam pokazać me nowe dopaczenie:


Sheeevaaa...? A może pozakładamy sobie nogami kapelusze na głowy...? Albo capunie...? xD

"W kolorze twojej krwi tkwi symbol i odpowiedź." / Sakhe.

Hej! Teoretycznie - mam karę na komputer, praktycznie - mama jest w pracy, więc na chwilkę zasiadłam do mego stanowiska, aby napisać posta. I spróbujcie mi wmówić, że jestem leniem, któremu się nic nie chce, a biada Wam, istoty!
Jutro będę obecna zaraz po szkole (te plany raczej się nie zmienią).
Dziś na matmie śpiewałam z Lamą Niebios pierwszą zwrotkę z "Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka" (jak dobrze pamiętam to chyba Hefajstos i kilka osób też śpiewało, ale trochę ciszej ;o), za co Groza okazała swój mroczny wzrok, taki jak ma gdy patrzy ma moje marginesy w zeszycie.

Według mnie ta piosenka jest idealna:


Tekst:

Urodziłeś się królem, pokaż wszystkim koronę kłów;
Berło pięści wznieś jak księżyc nad morzem głów;
Twój tron nosisz ze sobą ciągle na spodzie stóp;
Nie szata czyni króla, masz na sobie tylko spojrzeń rój;
Niebo jest twoim dachem, orszakiem - ptaki o świcie;
Błazny - masy dla ciebie jak ty dla nich, bo żyjesz poza ich pogonią i za czym,
za słoną cenę zapłaci każdy z nich, gdy obudzi się, za zasłoną nie ma nic.

Poza spokojnym oddechem pierś bóstwa rozszerza się wszechświatem,
Potem zapada się w punkt,
Aby na nowo wziąć wdech i spokojnie się wzwyż wznieść –
Cichy proces, żaden wydumany big bang.

Między ziemią a niebem jest człowiek.
Z głową w chmurach stąpając twardo przewodzę
Przez moje życie tę siłę, która czyni ciężkość lekką,
Baranek, który jest lwem, jestem piękną bestią.

Zmieszaj najjaśniejszy błękit z jak najgłębszą czernią,
Wszyscy, którzy wrócili z biegunów zawsze będą ze mną.
Weź najciemniejszą czerń, zmieszaj ją z jasnoniebieskim,
Wyzwolony od zwycięstw i klęsk obserwuj ich zmierzch w
Indygo, indygo, indygo, indygo, indygo, indygo, indygo.

Gdy już nie wiesz dokąd iść, słuchaj krwi, która krąży w tobie,
Daj się ponieść, daj się ponieść.
W kolorze twojej krwi tkwi symbol i odpowiedź,
Daj się ponieść, daj się ponieść.

Masz w sobie coś, co możesz pokazać tylko wybranym.
Wciąż jest nas zbyt mało, by doprowadzić do zmiany,
Lecz każdy z nas ma moc, by zacząć powoli wsączać łzy w serce skały,
Aby poruszyć monolit.
Wiemy, że możemy sprawić, aby świat był lepszy i kto musi wziąć na barki trud?
Nowi architekci.
My, bo tu miejsca dla nas brak wciąż i gdy tylko chcesz otworzyć się,
Słyszysz, że masz się zamknąć.
Lecz jeśli myśleli, że mogą kazać ci cokolwiek
Tylko ze względu na twoją słabość – biada im.
Nauka dla ciebie i dla nich oby stąd wynikła:
Nie wszyscy jeszcze się poddali – chodnikowy wilk, brat!

Z otchłani bólu, rozpaczy, niewiary,
Po szczyty nieba, zrozumienia, wolności i chwały,
Stratowany fortuny kołem wiem jedno:
Że to odległość pomiędzy górą a dołem jest pełnią.

Zmieszaj najjaśniejszy błękit z jak najgłębszą czernią,
Wszyscy, którzy wrócili z biegunów zawsze będą ze mną.
Weź najciemniejszą czerń, zmieszaj ją z jasnoniebieskim,
Wyzwolony od zwycięstw i klęsk obserwuj ich zmierzch w
Indygo, indygo, indygo, indygo, indygo, indygo, indygo, indygo.

Gdy już nie wiesz dokąd iść, słuchaj krwi, która krąży w tobie,
Daj się ponieść, daj się ponieść.
W kolorze twojej krwi tkwi symbol i odpowiedź.
Włóż koronę, włóż koronę.


Pzdr. Sakhe.xx

AKTUALIZUJĘ: Zapomniałam wspomnieć o 27, wypaczonym gdy szukałam tekstu do w/w piosenki. Raczej znajdziecie, ale jakby co - jest przy "głosuj na ten utwór".


A teraz już wyłączam kompa, gdyż ma rodzicielka (która stwierdziła, iż uwielbia jak tak do niej mówię) niebawem przybędzie z mą przezacną babcią, którą powinnam jakoś chwalebnie nazwać (właściwie, to możliwe, że ona jest z pierwszych Indygo, co by mnie nie zdziwiło).
Przy okazji: jak dla mnie to wyraz "zdziwiło" brzmi podejrzanie i nieswojo się czuję przy używaniu tego słowa o.O...

wtorek, 12 lutego 2013

o wszystkim i niczym, chociaż bardziej o niczym ;O / Sakhe.

Siema! Mam kolejną karę na komputer, tak właściwie to za nic, ale ma rodzicielka zawsze znajdzie powód, żebym nie siedziałam na internecie. Stwierdziła, iż oślepnę... Oczywiście wytłumaczyłam tej poczciwej kobiecie, że to mi raczej nie grozi, lecz uznała moje przekonania za zbędne. Obecnie trwam w nadziei, że jutro szybko się skończy, po czym nastanie Dzień Przeklęty (tak uchwaliłam Walentynki). Teoretycznie - nienawidzę Walentynek, praktycznie - przymulałam mamie tekstami typu "A co ja mam niby robić w tenże dzień niechwalebny, jakże nie przesiadywanie przy mym stanowisku (czytaj: komputer)? No cóż, kobieto?", a że miała mnie już dość, zgodziła się abym zajęła się internetem w takowy Dzień Przeklęty.

Rozpisałam się? Tak na marginesie - uwielbiam się rozpisywać, choć nie zawsze to robię.

Ostatnio byłam chora - niewyleczona poszłam do szkoły (ma rodzicielka mi kazała), no i masz babo placek - dzisiaj się tak źle czułam, że po mnie mama do szkoły przyjeżdżać musiała ;o, a oczywiście i tak mi każe jutro iść -.-'... Postanowiłam napisać poradnik do własnego (i innych, jeśli tego potrzebują) użytku, pod tytułem: "Jak przeżyć kolejne sekundy wśród kreatur?", poważnie.

Ogłoszenie celfitowe:
SHEVA, JEŚLI TO CZYTASZ TO PRZYBĄDŹ JUTRO DO MNIE PRZED SZKOŁĄ, BO KORZYSTAJĄC Z OKAZJI, ŻE JEST NA DZIEWIĄTĄ (CO MI PISAŁAŚ) - PRAGNĘ ZWOŁAĆ POSIEDZENIE, ALBOWIEM TAK I MAM NOWE ODKRYCIA.ANANAS!

Niedługo (lub długo) napiszę o mym przewidzeniu katastrofy samolotu (co stało się niedawno) i podejrzeniach oraz przeczuciach co do tego, co może się niedługo wydarzyć...

A na zakończenie pragnę Wam obwieścić, iż bardzo mnie rozweseliliście liczbą wyświetleń (jak obecny rok), którą ujrzałam jak już włączyłam blogger:

Pzdr. Sakhe.xx

poniedziałek, 11 lutego 2013

"Obce" wspomnienia, wybrnięcie sprzed złowrogiego spojrzenia Chucka Norrisa, "ćpun", "spotkanie" Hitlera i moje "dzieło" na ręce Truskawy. / Sakhe.

Witam! Dziś mam niesamowity humor, z jakiego powodu? Otóż nie powiem tego wprost tylko zacznę opowiadać jakże interesujące przygody mej osoby, aby pograć Shevie na emocjach, bo wiem, że nie może się doczekać. Choć wie mniej więcej o czym mowa. A więc, poczynając od najwcześniejszych godzin:

Dzisiejszej nocy objawiły mi się wspomnienia... NIE MOJE (jestem tego pewna)! Nie mam pojęcia kogo to wspomnienia... Żeby jeszcze bardziej przedłużyć - opiszę je, a co tam! A więc...

Pierwsze wspomnienie: Dwójka dorosłych (kobieta i mężczyzna) patrzący w moją stronę (odbiegając na chwilkę od opisywania wspomnienia - Sheva właśnie spytała mnie, czy ci dorośli się macali -.-'). Uśmiechali się. Pojawiło się zbliżenie twarzy istoty męskiej. Miał niebieskie tęczówki, dość wyraźnie rzucające się w oczy. Podejrzewam, że chyba był na coś chory. Mogłabym stwierdzić, iż ma zespół down'a lub inną chorobę. Ponowny widok twarzy tych samych osób, nadal się uśmiechali. Mężczyzna zaczął "pukać" palcem we mnie, moje oko, lub szybę, która ewentualnie mogła znajdować się przede mną.

Drugie wspomnienie: Książka, widziana od strony lewego dolnego rogu, gdzie po przewróceniu kartki - dostrzec można ilustrację. Kilka przewrócono kartki, nie wolno, ale też nie zbyt szybko. Nie dostrzegłam ręki, która mogłaby to poczynić. Więc widzę kilka możliwości:
1. Strony przewracał wiatr.
2. Strony przewracałam ja - jako dziecko (dzieci czasami szybko przewracają kartki, to norma).
3. Strony przewracała osoba, która czytała mi tę książkę.

Tyle co do tych wspomnień. Sheva stwierdziła, że mogą należeć do mendy gimbusowej ;o.

Napisałabym to szybciej, gdyby Shevd dała mi wreszcie chwilkę "ciszy na morzu".

Zamiast polskiego było spotkanie z policjantami, obecna była także pedagog szkolna. Mówili nam o przestępstwach itp. Później chcieli jakiegoś ochotnika. Jedna osoba się zgłosiła, ale powiedzieli, że wolą dziewczynę, bo chłopaka mieli godzinę temu, a że ja miałam dość tej ciszy w klasie - zgłosiłam się. Takie dziwne coś musiałam wziąć do ust i naślinić (bez skojarzeń). Nie wykryli u mnie żadnych narkotyków. Jednak klasa dalej jest święcie przekonana, iż ćpam (co jest nieprawdą). Lama Niebios do mnie ciągle od ćpunów woła o.O...

Na angielskim pisałam po podręcznikach innych (bo mój wzięła Śmietana, gdyż własnego nie wzięła) "PIKA , PIKA!". Pokazałam na chwilę jednej z osób za mną moje dzieło na marginesie w zeszycie. Chuck Norris nagle wydobyła z siebie dźwięk:
 - A co Ty robisz, (moje imię)?
 - Przekazuję informacje.
 - Na temat czego?
 - Tematu.
 - Dobrze, więc podejdź do tablicy i wyjaśnij temat.
 - Dooobra. - oczywiście nie miałam pojęcia o co chodziło.
Podchodzę do tablicy, patrzę na narysowaną przez Chucka Norrisa poziomą kreskę i zaznaczony na niej punkt. Miałam w głowie tylko to, że coś się skończyło o 11:00.
 - Wyjaśnij teraz, co to Past (lub Present, czy jakoś tak, nie pamiętam) Continuous. - orzekła nauczycielka.
Nad tym punktem, który poprzednio zaznaczyła, napisałam "1:00", zrobiłam dziesięć kresek za tym. Nad ostatnią napisałam "11:00", a poprzedzając to, nad przedostatnią zamieściłam "10:00". Norris przemówiła:
 - I co to ten Continuous?
 - To, co przed jedenastą.
Stwierdziła, iż dobrze wytłumaczyła, mam dopisać tylko jeszcze dziewiątą godzinę i mogę iść z powrotem do ławki. Tak też zrobiłam. Prorocy (tak mówimy z Shevą na dwie istoty uważające mnie za swego mentora) uznały, że jestem genialna. A później się dziwicie czemu mam często takie wygórowane ego...

W-f, czyli to, co zazwyczaj najciekawsze. I tak też było! Przechodzimy do mojej ulubionej części tego postu ^^. A więc, teraz już nie przedłużam. Nie ćwiczyłam (Śmietana również), albowiem zapomniałyśmy strojów. Do teraz dziękuję sobie, że nie ćwiczyłam, tylko siedziałam na balkonie wewnętrznym sali... Taka mniej więcej była moja prowadzona w myślach z właściwie chyba tylko samą sobą rozmowa: Czemu tam za oknem jest tak pusto? Mógłby Hitler akurat sobie przechodzić... No weź, co Ci szkodzi? Przyyyyłaaaź! Chociaż ułamkiem sekundy Cię chce zobaczyć! *kilkanaście minut później* Eeeeej, co to tam idzie..? Ty...? Ta czapka... I ta kurtka...Nawet bez tego bym poznała... Hitleeeeer!!!!!!!!! Odwróć się! Szybko! Albo wolno, ale odwróć! Dlaczego ja tu jestem, zamiast tam być?! Dlaczeegoooo?! No proszę, odwróć się! Do kogo Ty podchodzisz..? Czekaj, czekaj... Ketchup mówiła, że przypominam jej pewną osobę, która ma taką skarpetę na głowę jak ja tylko szarą... Szafoj! No dobra, odwróć się już wreszcie! Proooooooszę! Nie! Gdzie Ty idziesz?! Nie znikaj z pola widzenia! Albo odwróć się chociaż! No na chwilkę, co Ci szkodzi?! Nieeeeeeeee! No i nie ma Cię! Poszedłeś! I się nie odwróciłeś! Jak mogłeś?! No tak, mogłeś... Dlaczego?! Dlaczego nie mogło być inaczej?! No niby mogło... 
Potraficie sobie wyobrazić moje szczęście? Do tej pory nie mogę się ogarnąć, chociaż nie zobaczyłam nawet jego twarzy, a co dopiero tych oczu, których nie pamiętam koloru, ale to chyba był brązowy zmieszany z iskrami czerwieni...

Co się działo na technice? Otóż malowałam Truskawie po ręce, oczywiście istoty stwierdziły, że to zapewne dlatego, iż dziś nie ma matmy, więc muszę powyżywać się na czymś innym. Lama Niebios, Menda Jerozolimska, oraz osobnik przebywający z nimi, zaczęli się zachowywać jak typowe "słitaśne gimbusiary", po czym znów gadali do mnie od ćpunów -.-'.

Pragnę także ująć, że na chemii dojrzałam podejrzany znak na ścianie. Przerysowałam go ;o. Oczywiście ten "znak" może nie być istotny, aczkolwiek pragnę Wam to pokazać:



A to me "dzieło" na ręce Truskawy:



Coś "trochę" za dużo chyba tych cudzysłowów w tytule postu, czyż nie? xD...

Coś się dzieje.../Ahmose

Jest źle ludzie, jest źle... Wczoraj obudziłam się w środku nocy, tak nagle, zachciało mi się jabłek.... Jeszcze do końca nie przebudzona poszłam do sypialni rodziców (tak dla informacji była gdzieś 3:00), stanęłam nad mamą i stoję i tak sb myślę: Jakby się tu ją obudzić by się nie wkurzyła?
Ale patrze a mama zaczyna otwierać oczy, spojrzała się na mnie i zaczęła krzyczeć jakby zobaczyła ducha. Tata się obudził i spadł z łóżka, a ja się na nich patrze i mówię:
- Czego się dżecie?
- Dziecko! Oszalałaś?! Won do łóżka! Bo dostane zawału!
No to poszłam, ułożyłam się w moim kochanym wyrku i próbuje zasnąć, ale jakoś nie mogę. Patrzyłam się na sufit i przypomniało mi się że mam ochotę na jabłko. Jakoś nie chciało mi się znów wstawać i na szczęście jakimś cudem zasnęłam. Rano pierwsze co po tym jak wstałam to ubrałam się i wyszłam z psami. Po powrocie do domku zrobiłam parę ćwiczeń, zjadłam śniadanie i w końcu ją ujrzałam (wcześniej jakoś nie zwracałam uwagi XD), misę z jabłkami, dorwałam sie do tych jabłek i w 10 min zjadłam ich 5. Od tamtej pory cały czas chodzę z jabłkiem w ręku. Opowiedziałam to wszystko Jango i ta co mi powiedziała? Że zmieniam się Ryuk'a dla którego jabłka są jak narkotyki.

A oto i Ryuk: 


niedziela, 10 lutego 2013

Dalsze poszukiwania... / Sakhe.

Siema, człowieczki! Wróciłam na swoje stanowisko (czyt. komputer) i zabieram się do dalszych poszukiwań. Ruszyłam mózgiem stwierdzając, że skoro w tym, co widziała Ker, Indygo są przedstawieni jako sekta - szybciej odnajdę to wpisując dosłownie to. A więc zaczęłam szukać pod hasłem "Indygo jako sekta". Na chwilę obecną znalazłam:

"Zdemonizowanie" naszych dzieci jest faktem, który potwierdza także światowa egzorcystyczna praktyka. Coraz częstsze jest wyrafinowane okrucieństwo i bezwzględność u dzieci. Szybciej zostają przestępcami, piją, sięgają po narkotyki, kradną, biją, a nawet zabijają. Czy takie "nowe" psychopatologiczne zjawiska w zachowaniu dzieci jak fenomen "indygo" czy ADHD (zespół nadpobudliwości psychoruchowej) do końca się same tłumaczą, rejestrując przecież jedynie pewne objawy, ale stosując uparcie, jednostronnie i bezprawnie w sensie intelektualnym wyłącznie wyjaśnienia materialistyczne? Określenie objawów nie suponuje wyłącznie wyjaśnień naturalistycznych.
ks. Aleksander Posacki SJ


Jakoś tak wyszło, że szukając jednego - natrafiam na pełno innych rzeczy, które niby są zbędne, ale jednak trochę się przydają. Właśnie dostałam karę na kompa -.-' pa <3

Przedrzeźnianie artykułu. / Sakhe.

Przy szukaniu tego, co widziała Ker, natrafiłam też na inne filmiki.


To powyżej nie jest tym, czego szukałam, ale przy okazji dodaję.
Szukając dalej natrafiłam na tekst "Ezoteria TV: Kim są dzieci indygo, wcielone anioły i inne typy istot wcielonych na Ziemi" i staram się znaleźć w/w jak mniemam audycję lub filmik. Aktualnie "dopadłam" pewien artykuł o Dzieciach Indygo, z którego fragmenty zacytuję:

"Co więc mogę poradzić osobom, które są właśnie kimś takim?
Więcej myślcie o innych a mniej skupiajcie się na sobie."
Moja reakcja - bezcenna.
GOŚCIU, MAMA MNIE "TRUJE" CAŁY CZAS, ŻEBYM ZACZĘŁA MYŚLEĆ O SOBIE I ROZWIĄZYWAĆ WŁASNE PROBLEMY ZAMIAST INNYCH. WIĘC POMYŚL - PÓŹNIEJ PISZ! 
Możecie sądzić, że nie potrzebnie się uniosłam, ale taka już jestem, chociaż nie zaprzeczę, iż moje ego czasami nie zna granic.

"Oczywiście zatracenie się w misjonarstwie i życiu dla innych zapominając o swoich potrzeba, było i jest nadal rzeczą niedobrą i niezdrową."
JAK TO SPOSTRZEGŁEŚ? WYJDŹ, BO MNIE ZAWSTYDZA TWOJA INTELIGENCJA ;O

"mają poprzez swoją wrażliwość często tendencje do przesadnego skupienia się na swoim przezywaniu świata, co utrudnia nam wówczas działanie i niejako wyjście poza własne ja."
"NAM" - CZYLI WAM? BO TAK TO WŁAŚNIE ODEBRAŁAM. CZY WŁAŚNIE SKUPIAM SIĘ NA PRZEZYWANIU ŚWIATA, CZY TYLKO TWEGO ARTYKUŁU? PEWNIE MNIE ZATNIECIE I KORCI ŻEBY NAPISAĆ "TAK, ARTYKUŁU. ALBO NIE, WARZYWNIAKA". JPRDL, SAMA SIEBIE ZACINAM. DO CZEGO TO DOCHODZI... 

NA MARGINESIE - TO TYLKO MOJE NIEWIELKIE PRZEDRZEŹNIANIE, SPOWODOWANE OBURZENIEM PO PRZECZYTANIE TEKSTU, KTÓREGO ZACYTOWAŁAM JAKO PIERWSZEGO. NIE MUSICIE SIĘ ZE MNĄ ZGADZAĆ, ISTOTY ;O.

"Utrudnia nam również nasz własny rozwój, jeśli przesadnie rozpatrujemy swoją sytuację zamykając się w wizji ciężkich myśli i odczuć na swój temat. Dlatego dzieci indygo mają często skłonności do depresji."
NO TU SIĘ MOGĘ Z TOBĄ ZGODZIĆ ;O.

"Jednak pomyśl trochę więcej o innych i przestań myśleć o sobie. Zacznij działać nie oczekując nagrody, nie zwracając uwagi tak na każdym kroku na własne niewygody."
I SKOŃCZYŁO SIĘ ZGADZANIE SIĘ Z TOBĄ. W PIERWSZYM ZDANIU W PEWNYM SENSIE SIĘ POWTARZASZ - JEŚLI SIĘ NIE MYLĘ TO PO TO, ABY BARDZIEJ WBIĆ DO UMYSŁÓW PORADĘ, ŻEBY PRZESTAĆ O SOBIE MYŚLEĆ. CO DO DRUGIEGO ZDANIA - MYLISZ SIĘ (CHOĆ MOŻE NIE KAŻDY TAK UWAŻA)!

"Po prostu odpuść sobie siebie i bądź dla innych."
A NIBY DLA KOGO TU JESTEŚMY? DLA NAS? NIE! DLA INNYCH, ABY POKAZAĆ IM JAK MOŻNA LEPIEJ ŻYĆ, W ZGODZIE Z WŁASNYM JA. PIERWSZE CO POJAWIŁO SIĘ W MOICH MYŚLACH GDY PRZECZYTAŁAM "ODPUŚĆ SOBIE SIEBIE" - AHA, CZYLI ODPUŚCIĆ SIEBIE, ALE BYĆ DLA INNYCH. SKORO ODPUSZCZĘ SOBIE SIEBIE, NIE BĘDĘ PO PROSTU W STANIE FUNKCJONOWAĆ, ABY DZIAŁAĆ ZGODNIE ZE SOBĄ I SWOIM CELEM. OCZYWIŚCIE, JAK TO NAPISAŁEŚ POPRZEDNIO - NA KAŻDYM KROKU ZWRACAM UWAGĘ NA WŁASNE NIEWYGODY. MARUDA ZE MNIE, CZYŻ NIE?  WIESZ CO, KOLEŚ? ZWRACAM HONOR, MIAŁEŚ POPRZEDNIO RACJĘ. TAK, DZIAŁAM OCZEKUJĄC NAGRODY! W MOIM PRZYPADKU - UCZUCIA, ŻE CHOĆ RAZ SIĘ DO CZEGOŚ PRZYDAŁAM. 

"Mogę ci powiedzieć, że jesteś niesamowitą istotą, a ty, jeśli jesteś do mnie podobny powiesz, ze nie chcesz słodzenia tylko chcesz, aby ten świat wreszcie się zmienił na lepsze.
A wiec przybijmy sobie piątkę i bez głaskania się pamiętajmy po prostu, że jest nas więcej, że może nie jesteśmy pępkiem świata ale za to iskrą w składzie amunicji. :)"
TO ZAKOŃCZENIE W SZCZEGÓLNOŚCI MI SIĘ PODOBA ;D.

Natrafiłam również na taki cytat:

  "Za nienormalną uznamy jedynie taką jednostkę, której reakcje charakterologiczne utrudniają jej integrację społeczną w danym okresie i społeczeństwie” - Erwin H. Ackerknecht



Artykuł, o którym mowa w tym poście znajdziecie tutaj: http://projektinfinitus.pl/rozwoj-duchowy/dzieci-indygo-duchowi-buntownicy .

Zwijam się już sprzed kompa, więc dalszymi poszukiwaniami zajmę się jutro (jeśli będę mogła zasiąść przed komputer, bo znając życie - jeśli o tej godzinie wybiorę się na odwiedziny do pani lodówki, a mama się obudzi - może mnie opiepszyć i nie pozwolić wbić jutro na kompa) lub w inny dzień.

Pzdr.

sobota, 9 lutego 2013

rozmowa z Shevą, odkryć ciąg dalszy! / Sakhe.

Elo, człowieki nasze kochane! Nie, akurat nic od Was nie chcę. Chociaż... No wiecie... A dobra, nie będę takim wyzyskiwaczem ;o.

Postanowiłam się wreszcie wziąć za to, co oglądała Ker, choć jestem na skraju rozpaczy, bo coraz częściej napada mnie ziemska rzeczywistość - niezwykle dołujące, ale cóż zrobić.

Obecnie rozmawiam z Shevą przez telefon i oto urywek, z którego śmiałyśmy się "trochę" czasu:
Sheva: Słyszę odgłosy klawiatury.
Ja: Akurat myszki.

Sheva właśnie stwierdziła, że moje klawisze od kompa mrocznie brzmią. To niezwykle kreatywne rozmowy, z resztą jak zawsze jeśli chodzi o nas.

A więc plan na chwilę obecną mam następujący - dodaję w tej notce kilka odkryć i szukam tego, co oglądała Ker.


Tu chodziło mi o materiał obejrzany przez Ker, macie inne pomysłu jakby to określić?
Nie wiem dlaczego, ale jeansy wydają mi się podejrzane (podejrzliwa ja) o.O...




A ten screen zrobiłam, gdy spostrzegłam 27 (podkreśliłam tutaj, jak widać) przy próbie dodania komentarza na pewien blog. Po chwili dopiero skapnęłam się, że na zegarku też widnieje 27...



Pragnę także ująć, iż miałam rację (czego ludzie mi oczywiście nie przyznają)! Chodzi mi o mendę gimbusową i moje podejrzenia co do tej istoty. Moja dusza kombinatora wreszcie się przydaje ;o. Co do tych podejrzeń - nie czuję potrzeby tłumaczenia tego. To po prostu było przeczucie, które mam co do niektórych ludzi i... nie ludzi?