sobota, 16 lutego 2013

Życie z Ziemi mogło dotrzeć na Marsa i Jowisza, Siedem największych cudów Wszechświata / Sakhe.

Już jestem, czwarta dziurka w lewym uchu <3... A teraz przejdę do tego, do czego przejść chciałam po "już jestem".

"Życie z Ziemi mogło dotrzeć na Marsa i Jowisza

Naukowcy z Narodowego Autonomicznego Uniwersytetu Meksyku (UNAM) przeprowadzili największe do tej pory symulacje dotyczące rozprzestrzeniania się w Układzie Słonecznym materii pochodzącej z Ziemi - informuje BBC.

Każda z pięciu przeprowadzonych symulacji zakładała zderzenie z Ziemią obiektów o różnej masie i prędkości, które powodowały wyrzucenie w przestrzeń kosmiczną ponad 10 tys. cząsteczek. Następnie ruch cząstek, przebiegający zgodnie z oddziaływaniem grawitacyjnym Słońca, planet i innych ciał niebieskich, był przewidywany na następne 30 tys. lat. Wyniki sugerują, że tego typu uderzenia mogły w przeszłości wynieść nawet stukrotnie więcej ziemskich organizmów żywych na Marsa lub na księżyce Jowisza i Saturna niż do tej pory zakładano.

Badania przeprowadzone na UNAM opierają się na odwróconej hipotezie panspermii, sformułowanej na przełomie XIX i XX wieku przez Svante Augusta Arrheniusa. Hipoteza panspermii zakłada, że życie na Ziemi jest pochodzenia kosmicznego i dostało się przez znajdujące się w kosmosie przetrwalniki bakterii, np. za pośrednictwem komet. Badania przeprowadzona przez zespół Mauricio Reyes-Ruiza zakładają, że to organizmy żywe powstałe na Ziemi rozprzestrzeniły się w Układzie Słonecznym.

Najważniejszą kwestią pozostaje, czy wyniesione w kosmos organizmy przetrwałyby taką podróż. - Odnaleziono już na Ziemi zarodniki bakteryjne sprzed 40 milionów lat i wiemy, że są one mocno uodpornione na skutki promieniowania - powiedział dr Steinn Sigurdsson z Pennsylvania State University, który przeprowadza podobne badania. Dowiedziono także, że inne ziemskie stworzenia - niesporczaki - potrafią przeżyć w próżni kosmicznej."



"Siedem największych cudów Wszechświata

Kokony gwiazd, lodowe fontanny, piekielna kula księżyca. Pokazujemy najbardziej niezwykłe, zapierające dech w piersiach kosmiczne widowiska.

Polecieć w kosmos? Ale gdzie? Szczytem marzeń nie jest już lądowanie na pobliskim Marsie czy Księżycu. Na podstawie zdjęć nadsyłanych przez sondy kosmiczne astronomowie tworzą mapę najpiękniejszych i najbardziej zaskakujących rejonów pozaziemskich. Naukowcy zaczęli się nawet zastanawiać, które z nich można by uznać za cuda, tyle że nie świata (jak antyczne wiszące ogrody Semiramidy w Babilonie czy latarnia morska na wyspie Faros), lecz całego wszechświata. Prezentujemy siedem obiektów, które zdaniem prof. Janusza Ziółkowskiego z Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika zasługują na to zaszczytne miano.

1. Kokony gwiazd w mgławicy Orzeł:

Gromada Orła widziana z teleskopu Hubble'a. Fot. NASA
W sfotografowanych teleskopem Hubble’a słupach nieprzezroczystej materii rodzi się nowa gromada gwiazd. 

– W naszej galaktyce powstają miliony gwiazd, jednak nie wszystkie ich kokony mają tak imponujące kształty jak te z mgławicy Orzeł w gwiazdozbiorze Węża – mówi prof. Ziółkowski. We wnętrzu kokonów znajdują się gwiezdne zarodki zbudowane z gazu i pyłu kosmicznego. Przez najbliższe miliony lat będą one stopniowo się kurczyć pod wpływem własnej grawitacji i „pożerać” z wnętrza otaczającego je kokonu coraz to nowe porcje materii. W ten sposób gwiazdy rozrosną się, przybiorą na masie, aż w końcu zaczną się rozgrzewać na skutek rosnącej pod wpływem silnej grawitacji prędkości cząstek.

Kiedy temperatura we wnętrzu kokonu wzrośnie do około 15 mln stopni Celsjusza, rozpocznie się synteza jądrowa. Zasilone pochodzącą z niej energią gwiazdy rozbłysną. Wtedy cała ich gromada wyłoni się z obłoku materii tworzącej obecnie kokon. Jego resztki zostaną wchłonięte przez gwiazdy albo rozwiane przez wiatry gwiazdowe.

Mgławica Orła - miejsce narodzin nowych gwiazd. Fot. NASA


2. Fontanny na Enceladusie:

Lodowe gejzery na Enceladusie. Fot. NASA
Na Enceladusie, księżycu Saturna o średnicy 500 km, siedem razy mniejszej od średnicy naszego Księżyca, tryskają lodowe gejzery.

Zarejestrowała je sonda Cassini, która w 2005 roku po raz pierwszy zbliżyła się do południowego bieguna. To najcieplejszy rejon tego skutego lodem księżyca. Naukowcy przypuszczają, że powierzchnia Enceladusa (gładkie równiny, rozległe szczeliny i grzbiety) ukształtowała się 100 milionów lat temu wskutek wydobywania się wody z wnętrza księżyca. Teraz pokrywający go lód odbija 99 proc. światła, przez co Enceladus prawie nie pochłania energii słonecznej, a temperatura spada tam do minus 198 stopni° Celsjusza. Jednakże jego jądro pozostaje gorące. Podgrzewa ono ocean wody, który – jak przypuszczają badacze – znajduje się pod powierzchnią lodowej skorupy. W okolicy południowego bieguna przebija ona tę warstwę i wystrzeliwuje pod ogromnym ciśnieniem jak lodotrysk.

Dr Robert Brown z University of Arizona, który badał skład chemiczny enceladusowego gejzera na podstawie danych nadesłanych przez sondę Cassini, znalazł w nim ślady węgla i azotu. To oznacza, że na księżycu znajduje się komplet pierwiastków niezbędnych do tego, by powstało życie. W wodzie pod powierzchnią może ono faktycznie istnieć, sądzą naukowcy.

Lodowe gejzery na Enceladusie. Fot. NASA


3. Pierścienie Saturna:

Pierścienie Saturna ; Fot. NASA / JPL / Space Science Institute
Wszystkie olbrzymie planety mają pierścienie, ale żadne z nich nie są tak imponujące jak te wokół Saturna.

Tworzą je miliardy lodowych i skalnych okruchów (od kilku centymetrów średnicy po fragmenty wielkości samochodu czy nawet domu), które krążą po orbitach niemal od powierzchni planety aż na odległość ok. 140 tys. km. W zależności od gęstości materiału okruchy te tworzą pojedyncze wąskie pasma lub wstęgi o różnej średnicy (od 250 tys. do 960 tys. km) i grubości. Grubość najmniejszej z „obrączek” nie przekracza kilometra i stanowi najcieńszy znany dysk w kosmosie. Jego proporcje odpowiadają rozmiarom naleśnika o grubości 5 mm i średnicy 1,4 kilometra.

– Okruchy są pozostałością po katastrofie, do której kiedyś (nie wiadomo dokładnie kiedy) musiało dojść w okolicy Saturna. Rozerwaniu uległ wtedy prawdopodobnie jeden z księżyców planety – mówi prof. Ziółkowski. Pierścienie Saturna obserwował już Galileusz. Z Ziemi można je zobaczyć przez teleskop. Znikają z pola widzenia tylko raz na 15 lat, co wynika z ruchu planety po orbicie wokółsłonecznej. Pierwsze zdjęcia pierścieni zrobiła sonda Voyager w 1980 roku, najnowsze pochodzą z sondy Cassini.

Pierścienie Saturna widoczne z pokładu sondy Cassini. Fot. NASA


4. Ziemia nad horyzontem Księżyca:

'Błękitna planeta' widziana z pokładu Apollo 8. Fot. NASA
Taki niezwykły widok ujrzeli astronauci, którzy w Wigilię 1968 r. okrążali Srebrny Glob na pokładzie statku Apollo 8.

Ziemia widziana z Księżyca wyraźnie różni się od innych planet Układu Słonecznego. Prawie wszystkie mają jednolitą szaroburą barwę. Wody oceanów i mórz nadają Ziemi niebieskawy kolor, dlatego właśnie astronomowie nazwali ją „błękitną planetą”. W dodatku nasza planeta kręci się jak fryga – na obrót wokół własnej osi potrzebuje 24 godziny. Nie wydaje się to niczym niezwykłym, póki nie uświadomimy sobie, że Księżycowi taki obrót zabiera aż miesiąc. Z tego powodu zwrócony jest do Ziemi zawsze jedną, tą samą stroną.



5. Wulkany na Io:

Io w całej swojej wulkanicznej krasie. Fot. NASA
Io, księżyc Jowisza o średnicy 3600 km (rozmiar podobny do naszego Księżyca), to piekło Układu Słonecznego.

Jest usiany wulkanami, które strzelają siarką wysoko ponad jego powierzchnię – nawet na wysokość 300 km. A to dlatego, że księżyc ten ma słabe przyciąganie grawitacyjne. Atmosfera na Io jest bardzo rzadka, nie ma wiatrów. Z tego powodu wyrzucony w górę materiał opada równomiernie wokół czarnych kraterów wulkanów, barwiąc ich okolicę na żółto, pomarańczowo, czerwono, a nawet zielono. Na Io nigdy nie ma spokoju. Niektóre wulkany znikają po wybuchu, a w innych miejscach tworzą się nowe.

Ten niepokój na księżycu bierze się stąd, że pozostaje on pod mocnym wpływem sił grawitacyjnych Jowisza (tzw. sił przypływowych). Deformują one kształt księżyca (w podobny, aczkolwiek znacznie słabszy sposób nasz Księżyc oddziałuje na Ziemię, powodując zmiany kształtu skorupy oraz powierzchni wód, a co za tym idzie – przypływy i odpływy). Rozciągany i gięty Io wydziela tak ogromne ilości ciepła, że w jego wnętrzu topią się skały i powstają wulkany. Piekielny księżyc Jowisza można dostrzec nawet przez lornetkę. Pierwszy odkrył go Galileusz. Zdjęcia i dokładne dane na jego temat dostarczyła amerykańska sonda Galileo.

Io straszy swoimi wulkanami. Fot. NASA


6. Mgławica Klepsydra:
Mgławica Klepsydra trafiła nawet na okładkę płyty Pearl Jam. Fot. NASA

Jedna z najpiękniejszych mgławic, czyli obłoków gazu i pyłu gwiazdowego w kosmosie.

Klepsydra sfotografowana teleskopem Hubble’a jest odległa o około 8 tys. lat świetlnych od Ziemi i znajduje się w gwiazdozbiorze Muchy. Powstała po wygaśnięciu niewielkiej i niezbyt ciężkiej gwiazdy, mniej więcej takiej jak Słońce. Ledwie dostrzegalny, jasny punkt w jej centralnej części to tzw. biały karzeł, czyli gęste, gorące ciało, które pozostało po tym, jak gwiazda rozdęła się i rozrzuciła w przestrzeni kosmicznej swoje zewnętrzne powłoki. Biały karzeł rozświetla swoim światłem ich resztki, dlatego mgławica jest dobrze widoczna. Jej środkowa, najsilniej rozgrzana część przypomina oko, dalej rozproszone pyły i gazy układają się w kształt klepsydry.

Mgławica pokazuje, co w przyszłości stanie się z naszym Słońcem. Za około 5 miliardów lat i ono zamieni się w podobną mgławicę. Słońce nie wybuchnie, jego powierzchniowe warstwyodpłyną powoli, a środek przekształci się w białego karła.



7. Podwójny pierścień galaktyk:

Zderzenie galaktyk w gwiazdozbiorze Wieloryba. Fot. NASA
Jeden z najpiękniejszych widoków we wszechświecie znajduje się w konstelacji Wieloryba, 400 milionów lat świetlnych od Ziemi.

Niebieski krąg z prawej strony otacza dziurę w środku galaktyki, która powstała, kiedy inna, mniejsza galaktyka (różowy dysk) przeszła przez jej środek z dużą prędkością.

Galaktyki to podstawowe cegiełki, z jakich zbudowany jest wszechświat. Mają rozmiary setek tysięcy lat świetlnych i są oddalone od siebie o miliony lat świetlnych. Te gigantyczne odległości w skali kosmicznej są jednak na tyle małe, że galaktyki mogą przyciągać się siłą grawitacji, a często nawet zderzać się ze sobą (takie kolizje są powszechnym zjawiskiem w kosmosie). Czasem w wyniku takiego zderzenia galaktyki łączą się ze sobą (większe pochłaniają mniejsze), a czasem – jak w przypadku tej w gwiazdozbiorze Wieloryba – tworzą charakterystyczne świecące pierścienie.

Niebieski krąg otaczający dziurę w większej galaktyce wyznaczają gwiazdy, które zostały zepchnięte w bok na skutek zderzenia z mniejszą galaktyką. To także miejsce, w którym na skutek wymieszania obłoków gazów i pyłów powstają warunki idealne do formowania się nowych gwiazd."



Czy Wy też mieliście skojarzenia czytając "jednakże jego jądro pozostaje gorące" oraz "przebija ona tę warstwę i wystrzeliwuje pod ogromnym ciśnieniem jak lodotrysk"?

A co do wulkanów na Io, skoro rzeczywiście "można dostrzec nawet przez lornetkę", chętnie bym to sprawdziła. Przeciwności, przeciwności wszędzie (czytaj: nie mam lornetki), ale coś się może (czytaj: pewnie nie, lecz mam nadzieję) wykombinuje.

Pzdr. Sakhe.xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz