wtorek, 12 marca 2013

Ochrzczenie mnie mianem "EJ TEGO", radowanie Chuck'a Norris'a, kolejne słowa do naszego słownika, postanowienie zaczerpnięcia wiedzy. / Sakhe.

Witajcie, istoty! Uświadamiam Was, iż żyję w pewnym stopniu amnezji, a wspomnienia wracają do mnie zwykle po jakimś czasie, więc mogą się znaleźć luki w niektórych wydarzeniach. Postaram się nadrabiać owe zaległości gdy powrócą do mego umysłu.

Dziś podczas większości lekcji Osobnik, Którego Nie Mam Zamiaru Nazywać, swym głosem 69-letniego pedofila, śmiał przemawiać do mnie "Eeej, tyyyy!", później do Truskawy "Spytaj EJ TEGO *blablabla*". Z pozoru może się to wydawać normalne, ale gdy ktoś nieustannie szepcze z taką wyższością w głosie, chcącą za wszelką cenę doprowadzić mnie do szczytu poirytowania - lekka przesada. Przeważnie to ignorowałam, co tą niezharmonizowaną istotę wnerwiało i zaczął mnie dźgać długopisem. W czasie trwania matematyki miałam go tak serdecznie dość, że wydarłam z siebie "ZAMKNIJ SIĘ!", na co około pół klasy odwróciło się w moją stronę z niedowierzaniem wyrytym na twarzach.

Na angielskim nauczycielka spytała kto chce iść zanieść dziennik do chłopców (mamy oddzielnie języki obce). Po klasie rozeszły się nagłe krzyki fascynacji, a że nie przepadam za takowymi piskami - chcąc przerwać stękanie, rzekłam do pani:
 - Chuck'u Norris'ie chwalebny! Pozwól mi zanieść tenże dziennik!
Owa Norris zaczęła się śmiać w swym majestacie. Automatycznie podała mi Chytry Notes, na co ja spytałam, do której sali zanieść, a gdy mi odpowiedziała - wyszłam z klasy, pokazując reszcie język. Przemieściłam się o piętro wyżej. Wchodząc do pomieszczenia szkolnego, jak na kulturalną istotę przystało, powiedziałam "dzień dobry", choć wcale nie taki dobry, ale mniejsza z tym. Wychodząc z tamtej klasy znów pokazałam istotom język (nie wiem po co, tak jakoś odruchowo), następnie wróciłam do Norris'kiego Pomieszczenia. Powracając na kilka słów do biologii - gdy dano nam zrzucone skóry węży do pooglądania oraz dotykania, prorocy (tak nazwałyśmy dwie dziewczyny z naszej klasy, które prorokami w rzeczywistości oczywiście nie są, no chyba, że o czymś nie wiem... heh) wzięły części pozostałości po linieniu, jedna niewielki kawałek, a druga "troszkę" więcej. Czemu piszę to wszczepiając w lekcję angielskiego? Cóż, w pewien sposób jest to powiązane, gdyż na owym angielskim druga z wspomnianych przed ilomaś słowami proroków, położyła na ławkę, przy której siedziałam, skórę nie wiadomego mi węża (na co otrzymała przywileje podczas przerwy). Wiedziałam, że któregoś dnia wreszcie przydają się te papierki po cukierkach, które trzymałam zawzięcie w piórniku od września, albowiem były osoby mające wtedy urodziny i przynoszące cukierki. Później z upływem czasu papierków przybrało na ilości, dziś przydając się do owinięcia w nie ową skórę.

Gdy pisałam poprzednią część tegoż postu, czułam jakby poczucie winy za to, że zatrzymałam te pozostałości po linieniu, co mnie trochę przygnębiło.

Dziś dnia określiłyśmy z Shevą mą rodzicielkę Świetlnym Mędrcem, a jej mamę Mędrcem Jeruzalem.

Staram się pisać co najmniej jedną notkę na dzień (ewentualnie dwa dni), ale z góry Was powiadamiam, iż Świetlny Mędrzec pragnie, bym przeczytała "Krzyżaków", odrabiała wszystkie lekcje itp. i ostatnio postanowiłam się zmobilizować, wykuć chemię (do której podręcznik do jutrzejszego ranka pożyczyłam od Truskawy), po czym zapamiętać choćby jeden dział na kilka lat żywotu, więc za chwilę wyłączam komputer i idę zapoznać się z obliczem podręcznika. Wspominam o tym, gdyż jutro po przyjściu ze szkoły biorę się za czytanie "Krzyżaków", aby mieć to już z głowy, więc zapewne albo nie dodam jutro żadnego postu, albo dodam późno, jednak obstawiam pierwsze.

Pewnie zauważyliście zmiany w wyglądzie bloga. Widok dynamiczny często stwarzał problemy przy próbach wyświetlenia niektórych gadżetów, do tego nie dało się przy nim dodać nagłówka, dlatego szablon został zmieniony.

Jak na moje oko czcionka nie razi, ale wiadomo - każdy patrzy inaczej. Jeśli owa czcionka sprawia Wam zbyt wielkie problemy w czytaniu tekstu lub po prostu parzy w oczy - napiszcie! Pozmienia się kolor i będzie po kłopocie, a dla oczu lekka ulga.

Pzdr.

10 komentarzy:

  1. Nazwijcie też moją matkę! Może się nazywać Mocarna Kobieta z Magicznymi Mocami Odrzucającymi. Dziś się o tym przekonałam. :)
    ~Śmietana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale po co, o twojej m atce nic nie ma, nie widzę potrzeby jej nazywać.

      Usuń
  2. Ta czcionka jest nieczytelna, zgłaszam potrzebę jej zmienienia :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest czytelna (jak na moje oczy, które przeżywały o wiele gorsze rzeczy), ale pytanie było skierowane do czytelników, nie piszących xDD

      Usuń
    2. Jak do nie piszących? Chyba ja też mam coś czytać, nie??

      Usuń
    3. Ech, Shevv... Chodziło mi to, czy reszcie ta czcionka nie zawadza, bo Ty już się na nią żaliłaś, więc pytam. Na prawdę nie widzę w tej czcionce niczego co parzy w oczy lub przeszkadza w czytaniu.

      Usuń
    4. A ja widzę: fiolet na czarnym tle oczojebie -.-

      Usuń